Zwykle mówiłam, że nie będę już plecaczkiem, bo to przerażające mając prawko – nie „mieć władzy” i nie trzymać kierownicy. Tym bardziej nikt i ja sama, nie rozumiem mojej dzisiejszej decyzji. Jedyne wytłumaczenie, jakie przychodzi mi do głowy – to tęsknota za jazdą motocyklem, ot tak po prostu ;-).
Sama zaproponowałam, że spróbuję być dziś pasażerką na TDM 900 i w sumie decyzji nie żałuję. Nawet zauważyłam pewne plusy tej sytuacji:
– mogę się rozglądać, gdziekolwiek chcę. Bez takich sytuacji, że się zagapię i zaatakuje mnie zakręt, a ja zapomniałam skręcić 😉
– jak jest zimno (dziś 5 stopni było!), to zawsze ten kierowca trochę od wiatru i zimna osłania
– oczy mi nie łzawią (zimno+wiatr mi to zawsze gwarantują)
– można mieć podczas jazdy rozleniwiony umysł
– masaż pleców gratis – kufrem na wybojach 🙂
Z tego błogiego relaksu wyrywał mnie tylko czasem nagły wzrost prędkości (aaaaa ratunku!!! wyprzedzamy autobus), mocne pochylenie w zakręcie (aaaaa mokry asfalt a my tak nisko!!!), bądź nagły zabieg „krioterapii” na ramiona i stopy (przy większej prędkości zimno penetrowało do kości). Robiłam wtedy pozycję na żółwia, tak jak on chowa się do skorupki, to ja się kuliłam i jakoś przeżyłam. Choć dopiero po gorącej kąpieli moje stopy wróciły do stanu używalności.
Czy to powtórzę? yyyy może wiosną 😉
p.s. Nie było by to możliwe, bez mojej wiary w umiejętności kierowcy. Dzięki esiek 🙂