Jaki kask dla siebie wybrałam i dlaczego ten?

Mam obecnie 2 kaski, jeden jest moim „prawie” ideałem, a drugi kupiłam, bo mi się podobał i to było spore rozczarowanie…

Chyba często zmieniam kaski, bo na 12 lat przygody motocyklowej przewinęło się na mojej głowie 7 modeli. Zaliczyłam większość popularnych marek że średniej półki cenowej. Do kilku z nich nie mam ochoty wracać, ale miło wspominam kaski od HJC, Shark i AGV. Nie będę tu rozwijać wątku bezpieczeństwa, a co ma dla mnie znaczenie w tych drugoplanowych cechach kasku? Szerokie pole widzenia (duża szyba) oraz niska waga. Blenda i pinlock też musi być.

Moim ostatnim zakupem jest, mój pierwszy kask szczękowy, AGV Sportmodular. Zawsze chciałam mieć „szczękę”, ale ich waga skutecznie mnie odstraszała (po długich trasach w kasku 1550g „odpadała” mi szyja, a co dopiero 1700g?).

Przypadkiem przeczytałam komentarz o kasku szczękowym z carbonu i już wiedziałam, że muszę go mieć. Czekałam chyba z rok na atrakcyjną cenę i udało się! I w dodatku z czerwonymi dodatkami. Wszystko mi się w nim podoba, tylko skorupa mogłaby być nieco mniejsza (mam rozmiar M, ale w tym modelu to wypada spore L). Waga to rzeczywiste 1350g! Wygoda używania kasku szczękowego jest tak duża, że nie wiem, czy wrócę do kasków integralnych.

fot. Joanna Rybnicka

Drugi kask to model Nexx X.Wed2. Wzdychałam do tego kasku od dawna, bo bardzo podobał mi się jego kształt, a daszek jest moim zdaniem bardzo praktyczny. Cena nieco mniej mi się podobała, ale udało się kupić powystawowy. Jeżdżę w nim generalnie latem, bo mnie w sumie nie zachwycił… Jakość wykonania mnie rozczarowała, ciągle coś mi z niego odpada (zaślepki już przykleiłam na taśmę dwustronną), a wnętrze często się wypina. Wygoda noszenia też nie powala, kasku tej marki już raczej nie kupię.

No i gdzie ta wiosna?

Generalnie wiosna 2023 nieco rozczarowuje. Zdecydowanie więcej jest zimnych i mokrych dni, niż tych do jazdy motocyklem. Czasem udaje mi się gdzieś wyskoczyć w weekend, ale takiej prawdziwej, całodniowej wycieczki w tym sezonie jeszcze nie było.

Byłam na Targach Motocyklowych we Wrocławiu, tak z sentymentu i dlatego, że fajnie na starcie sezonu spotkać się z innymi motocyklistami. A spotkałam ich wielu, takich znajomych sprzed 6, 4 czy 2 lat. Chyba dlatego lubię tam wracać – początek sezonu w moto klimacie z przyjaciółmi i piękną pogodą. Nasze Versysy cieszyły się powodzeniem, bo jak tylko stanęliśmy koło nich, to nagle pojawiały się osoby, zainteresowane tym modelem. Chyba musimy iść po prowizje do Kawasaki 😁.

Na targach testowałam też swoje zimowe zakupy – zestaw rekreacyjny, na latanie dookoła komina, czy dużo chodzenia przy zwiedzaniu (Sidi Vertigo są bezlitosne). A są to: woskowane jeansy Ozone Roxy z wyciąganymi ochraniaczami na zewnątrz (obłędnie wyglądają, całkiem jakby były ze skóry) i trampki Rebelhorn Vandal.

W jeansach jechałam w przedziale temperatur 7-14 stopni, miałam getry termoaktywne pod spodem i przy niższych temperaturach czułam zimno i wiatr, także przewiewność mają dobrą. W pomieszczeniach hali się w nich nie spociłam, mimo że mają wstawki kevlarowe od środka. Buty są mega wygodne, generalnie jak na bardziej zabudowane trampki przystało. Stopa się w nich nie pociła, nawet w pomieszczeniach. Wstępnie jestem z tych zakupów bardzo zadowolona.

A w sąsiednim miasteczku, a dokładnie na rynku w Kątach Wrocławskich, powstało „Bistro w Siodle”. Byliśmy tam z czystej ciekawości, żeby sprawdzić, czy dobrze jeść dają 😉, bo klimat motocyklowy to jest.

Na pierwszy test poszły burgery, które faktycznie są soczyście przepyszne! Polecamy to miejsce z czystym sumieniem i na bank wrócimy, bo jest tam jeszcze co testować (min. żeberka, makarony zapiekane i kurczaki oraz ciasta) i o czym pogadać. Mamy tylko nadzieję, że kolejny wypad będzie motocyklowy.

Mój nowy kask szczękowy AGV SportModular Carbon

Zawsze uważałam, że kask szczękowy to super rozwiązanie. Szczególnie dla okularników, gdy ściąganie i zakładanie kasku jest podwójnie upierdliwe (już nie wspomnę ile razy odłożone okulary mi z motocykla spadły…). To także plus na krótkich pauzach, kiedy kasku wcale nie trzeba ściągać – wystarczy podnieść szczękę, żeby się napić, zjeść, pogadać. Jeżeli chodzi o jazdę z podniesioną szczęką, to ja jej nie akceptuję i nie polecam (widziałam już rtg rozwalonej szczęki i zębów, które niczym nie były chronione i dziękuję za takie rozwiązanie)

Dlaczego takiego kasku jeszcze nie miałam? Bo…. one dużo ważą! Niestety, ale 90% tego typu kasków waży 1600-1800g, gdzie już wiem, że w kasku 1550 miałam problemy z kręgosłupem szyjnym. Dlatego każdy kolejny ważył max 1400 g.

Pewnego razu ktoś w komentarzach wspomniał, że jest kask szczękowy leciutki, bo z carbonu! Chodziło o AGV Sportmodular i w sumie się ucieszyłam, bo tej marki jest ostatni swój kask, do którego większych zastrzeżeń nie mam. Daleka od mojego ideału była jednak cena, ok 3600 zł.

Jednak ja tak mam, że z marzeń nie rezygnuję, a jedynie odkładam je na później. Zapisuje w ulubionych i sprawdzam cenę oraz swoje możliwości finansowe, co jakiś czas. Celowałam wprawdzie w kolor biały, ale ostatnio pociągał mnie też czerwony i złapałam okazję na taki właśnie za 2100 zł. Dylemat miałam tylko z rozmiarem, bo AGV ma dziwne te rozmiarówki. W poprzednim kasku było MS lub ML i się okazało, że mam ten drugi. Teraz było normalnie M i L, więc wzięłam M, bo 10 lat w tym rozmiarze mam kaski i się okazało, że… nie weszłam. Na szczęście sprzedawca miał L-kę i mi go wymienił bez żadnych problemów.

Pojechałam na jazdę testową i to moje pierwsze wrażenia z jazdy w AGV SportModular Carbon:
– Lekki jest skubany. Ruszając głową w czasie jazdy zero oporów i tak lekko na karku, że aż dziwnie.
– Nie ma cichych kasków (chyba, że mówimy o opisach marketingowych). Jeżdżę w stoperach Alpine i bardzo sobie to cenię, także w tym kasku. Do 80 km/h jest błogo i cicho, potem już tylko gorzej. Rozmowy w interkomie mało zrozumiałe się robią tak powyżej 120 km/h.
– Domyk szyby – to robi robotę (mam tak ułożoną szybę w motocyklu, że potrafi mi rozszczelnić szybkę w kasku). Robi się ciszej po domknięciu zatrzaskiem, nic nie podwiewa z żadnej strony (oprócz miejsca spod podbródka, ale ja tak mam w każdym kasku i sobie podbródek przedłużam).
– Mam nadzieję, że się nieco rozbije, bo gąbki mnie dociskają pod szczęką dość odczuwalnie.
– Suwak blendy jest fajnie nisko, ale chwilę mi zajęło, żeby go w zimowych rękawicach rozkminić w czasie jazdy.
– Da się go ubrać i zdjąć bez ściągania okularów 😎 Bosko!
– Ma super szerokie pole widzenia, jak w kasku enduro.
To takie pierwsze przemyślenia, zobaczymy jak w dłuższej trasie….

**********

A tegoroczny sezon rozpoczęłam 15 marca od włożenia akumulatora (co wcale nie jest proste, jak się ma tam podpięte kilka „zabawek”). Dzień był jeszcze „krótki” (tzn. krótkie były godziny słoneczne, a po nich robiło się lodowato), więc przejażdżka była tylko po okolicznych drogach z pauzą na gofry i kawkę.

Towarzyszyła mi Asia, też na Kawasaki, ale er6-f, która przez sezon zimowy cały czas ćwiczyła na pitbikach i widać, że zrobiła duże postępy. Dla mnie początki sezonu są jakieś takie koślawe, muszę jeszcze ze dwa wyjazdy zaliczyć, żeby znów się poczuć jak ryba w wodzie. Ale oczywiście frajda była nieziemska, że śmigam znowu po tej zimowej przerwie.

Mam też nowe buty Sidi Vertigo Lady 2, ale dopiero się docieramy. Trudno mi się w nich jeszcze chodzi i zmienia biegi (czucie jakieś mniejsze, bo guma grubsza pod wajchą zmiany biegów).