Kolejne 2 jazdy nie odbyły się z powodu dużych i ciągłych opadów deszczu. Na upartego jeździć by się dało, ale po co sobie dokładać kolejnego „stresa”, szczególnie z moim małym doświadczeniem na motocyklu.
Przejechaliśmy z instruktorem trasę egzaminacyjną samochodem i omawialiśmy ulice, szczególnie te, na których jeszcze nie byłam. Pamięć mam wzrokową, więc zawsze to jakiś trening ;-).
Egzaminy odbywają się niezależnie od pogody, także w mocnym deszczu trzeba sobie poradzić i ze stresem egzaminacyjnym, i z opadami.
Ostatnio w te deszcze wielkie widziałam naukę jazdy właśnie, a chłopak był w krótkich spodenkach…w razie wywrotki pięknie miał by obdarte nogi…
Ponoć w czasie deszczu egzaminatorzy są bardziej wyrozumiali. Bo zamiast patrzeć na ósemkę są zajęci swoim parasolem, w miejscach gdzie się jedzie szybko można wolno pyrkać, bo ślisko, a na placu czasem odpuszczają hamowanie awaryjne.
A i machanie wycieraczek na przedniej szybie trochę utrudnia wyłapanie każdego błedu;)
Chociaż wiadomo-stres większy,bo o poślizg nie trudno…
Tak czy siak sierpień ma być wyjątkowo upalny 😉