Kolejne ćwiczenia na Stringu, które sobie wymyśliłam, obejmowały przede wszystkim płynne przyśpieszenie, a potem wytracenie prędkości z użyciem (tak nie lubianego przeze mnie) hamulca.
Na kawałku asfaltu (należącym do jakiegoś zakładu) jeździłam sobie tak w tę i we w tę ;-), zmieniając biegi 1->4->1 z hamowaniem raz płynnym, a raz takim bardziej awaryjnym.
Trochę to monotonne było, ale jak już zaczęło fajnie wychodzić – to satysfakcja z tych ćwiczeń bardzo wzrosła ;-).
monotonię zawsze możesz urozmaicić bardzo przydatnym ćwiczeniem, jakie jest ciasne zawracanie bez szurania nogami po ziemi 🙂 Przyda się na pewno:)
No na Stringu to nie jest trudne, bo na takich małych kołach jest super zwrotny 😉
no też fakt…ale odruchy z małego przydadzą się kiedyś na większym.
To skombinuj sobie deski/patyki grubsze albo coś innego imitującego przeszkodę i po nich przejeżdżaj pod różnymi kątami :>