Jazda szósta po mieście

Moje wypady na miasto można chyba porównać do jazdy rollercoaster’em. Raz góra, raz dół, raz góra… no i dół!

Kolejną godzinę jazdy miałam zaplanowaną na popołudnie, a że w pracy dzień miałam dość intensywny – to poszłam jeździć z mocno przeciążonym umysłem. Na efekty długo nie trzeba było czekać… Nie ta koncentracja i nie ten refleks!

Błąd, który zapewniłby mi powtórkę egzaminu – to zatrzymanie się na pasach. Jechałam za jakimś dostawczakiem i on zmieścił się między pasami, a krzyżówką – a ja zostałam tylnym kołem na pasach ;-).

Potem, to już była seria mniejszych błędów, czyli za szybko – tam gdzie trzeba wolno, a za wolno – tam gdzie trzeba przygazować. Ot taka odwrotność reakcji mi się włączyła ;-). Plus słabe rozglądanie się i wyprzedzanie rowerzysty bez używania przeciwskrętu.

Po takim dniu, to tylko piwa wypada się napić, żeby o nim zapomnieć… 😉

Jazda piąta po mieście

Ufff, było lepiej! 🙂
Dalej mam „stresa” przed wyjazdem na miasto – to takie pomieszanie adrenaliny ze ściśniętym żołądkiem. Może to wynik niezbyt udanej poprzedniej jazdy. Aż strach pomyśleć, co będzie na egzaminie?

Zdecydowanie nie miałam dnia do większych prędkości, ale za to nie popełniłam zbyt wielu błędów. Nadal zdarza mi się nie wyłączyć kierunkowskazu, niepewnie zachowuję się w zakręcie i czasem z wbiciem jedynki na światłach mam problem. Więcej grzechów nie pamiętam ;-).

Instruktor Waldek zwykle mówił, że siedzi na motocyklu za mną – jak na szpilkach, a tym razem powiedział, że mało nie zasnął ;-)! Może to wina pogody, a może po prostu miałam dobry dzień. Tak czy siak, podsumował – że terapia szokowa w moim przypadku przyniosła rezultat!

Deszcze niespokojne…

Kolejne 2 jazdy nie odbyły się z powodu dużych i ciągłych opadów deszczu. Na upartego jeździć by się dało, ale po co sobie dokładać kolejnego „stresa”, szczególnie z moim małym doświadczeniem na motocyklu.

Przejechaliśmy z instruktorem trasę egzaminacyjną samochodem i omawialiśmy ulice, szczególnie te, na których jeszcze nie byłam. Pamięć mam wzrokową, więc zawsze to jakiś trening ;-).

Egzaminy odbywają się niezależnie od pogody, także w mocnym deszczu trzeba sobie poradzić i ze stresem egzaminacyjnym, i z opadami.