Wiem, brzmi to dziwnie, szczególnie, że mam prawko ponad 15 lat 🙂 Jednak od jego zdania – kierowcą byłam jedynie rok. Potem przerwa i 6 lat na motocyklu. Nieraz myślałam o powrocie za kółko, ale wypadek i rehabilitacja ręki odłożyła te plany na długie lata.
Przyznam się wam szczerze, że mimo mojej fascynacji sportami motorowymi – ja nigdy nie miałam smykałki do prowadzenia pojazdów. Piszę „pojazdów”, bo nie uważam się też za genialną motocyklistkę. Należę do średniaków, którzy postępy robią dużym wkładem pracy własnej. Nie spodziewałam się też cudów po powrocie za kółko…
Jednak, miło się zaskoczyłam. Po pierwsze tym, że po ponad 10-letniej przerwie – wsiadłam i zwyczajnie pojechałam, a po drugie tym, jak wiele z techniki jazdy po mieście nauczyłam się jeżdżąc na motocyklu. Bo przecież na nim też muszę zmieniać biegi, przygotowywać się do manewrów, obserwować otoczenie.
Dużo trudniejsze autem jest parkowanie i zmiana pasów, więc nad tym muszę jeszcze popracować. Cieszę się, że autko jest małe, bo jakoś łatwiej mi jest ogarnąć takie gabaryty, niż jakiegoś kombiaka. Brakuje mi jeszcze „automatyzacji” ruchów, czyli jak się skupię na krzyżówce to zamotam z biegami, a jak skupię się na ruchach to nie ogarniam, kto ma pierwszeństwo haha. Dobrze, że to takie lekcje na luzie, instruktor z boku mnie pilnuje, pedały ma, więc nic nie tracę, a mogę zyskać. Własnym samochodem nie będzie już tak kolorowo 🙂 .
Teraz mój rok może wyglądać tak, jak u większości motocyklistów – sezon na kółkach, a zima za kółkiem 🙂