A miało być tak pięknie…

IMG_6391-Przygotowując się do zbliżającej się wyprawy nad morze, oddałam motocykl do kolegi na wymianę oleju. Gdy go przestawialiśmy Marcin zauważył, że nieco dziwnie się buja i obiecał sprawdzić też luzy na kierownicy. Okazało się, że kierownica jest OK, ale… mam do wymiany tylne koło! Niestety ani ja, ani żaden mój znajomy, ani mechanicy nie wpadliśmy na to, by skontrolować naciąg szprych w Pomidorze. Dość długo musiałam jeździć w takim stanie, gdyż teraz tak się wyrobiły na piaście, że koło można ręką przesuwać kilka centymetrów (!) na boki. Nie zauważyłam anomalii w czasie jazdy, ale wszyscy zgodnie twierdzą, że jazda z takim kołem jest bardzo niebezpieczna, a szkody na tyle duże, że nie można ich zniwelować naciągnięciem szprych (to z dużym prawdopodobieństwem doprowadzi do zerwania koła).

W planach weekendowych mieliśmy Skalne Miasto w Czechach na sobotę i wyścig motocyklowy ulicami miasta Horice na niedzielę. Nie mam czym tam pojechać, ale Magda wpadła na pomysł, że zrobimy grupę mieszaną motocyklowo-samochodową, więc relacji oczekujcie na blogu 😉 . Miała z nami jechać Maja, ale niestety jest w szpitalu na obserwacji po wypadku na torze. Także ostatnie dni to same złe wiadomości…

Mój wyjazd nad morze staje pod znakiem zapytania. Mieliśmy zebranie i w planie wyjazd 27-go do Wolina S3-jką, gdzie koledzy mają zlot Junaków. Potem będziemy się kierować na wschód wybrzeża w stronę Helu i wracać inną drogą. Nie wiem, czy znajdziemy na czas używane koło w dobrym stanie i czy finanse mi pozwolą na kontynuowanie spełniania tego marzenia…

Załamka…

Staram się jednak myśleć tak, że w ostatniej chwili zostałam ostrzeżona przed zbliżającym się niebezpieczeństwem. Bo strata koła podczas jazdy mogłaby się bardzo źle skończyć.

Trzymajcie kciuki za pozytywny rozwój sytuacji!