Powoli dojrzewam do myśli, że mój ukochany i pierwszy motocykl będę musiała sprzedać. Chce robić dłuższe trasy, a supermoto nie jest do tego przeznaczone…
Uwielbiam Stringa za lekkość, za łatwość prowadzenia, za minimalne spalanie. To był świetny wybór na pierwszy motocykl, bo sprawił, że jazda nim mnie nie przeraziła (i nie przeciążyła) – zawsze sama, mogłam sobie z nim poradzić. Przeżyliśmy wspólnie wiele przygód i satysfakcja z jego prowadzenia wielokrotnie przerosła jego wady, czyli niedostosowanie do dłuższych podróży.
Powoli myślę o rozstaniu z nim i mam nadzieję, że nowy właściciel/ka go doceni a nie zajedzie ;-). Jakby ktoś był bliżej zainteresowany „zaadoptowaniem” go – to zapraszam na maila: cyklistka.moto@gmail.com .
Model Derbi Senda R SM (wersja supermoto) z 2004 roku z silnikiem Yamahy (pali 2,5 l). Opona tył 90%, przód 70%, tarcza tył 50% (nie hamuje nią prawie wcale – z taką kupiłam 😉 ), tarcza przód i klocki OK. Serwisowany, płyny wymieniane, tłumik świeżo przyspawany ;-), ma gmole z przodu, licznik nie działa (ślimak padł – pewnie go naprawię przed sprzedaniem). Felga tył trochę krzywa, ale przez jej szerokość wcale mi to nie przeszkadzało (więc wymiana wedle uznania), felga przód wymieniona. Ponad 30 tys km na liczniku (spiszę dokładniej). Plastiki (boczki, błotnik) chyba nie są oryginalne bo malowane. Podopisuje potem, co ma ponad standard – jak mu się przyjrzę ;-), bo chyba jakąś lepszą kierownicę, stalowe oploty… No i jest to model dla wysokich +170 cm wzrostu.
A o czym myślę? O małym motocyklu enduro-turystycznym np. Varadero 125, Dominatorze 250 lub czymś w tym stylu. Bo chcę mieć wygodniej usadowiony tyłek, chcę mieć małe spalanie (nie ma nic gorszego, niż myślenie – na ile kilometrów mogę sobie pozwolić?) i dlatego że:
W nadchodzącym nowym roku, życzę Ci moja droga (oprócz oczywiście zdrowia), żebyś mogła zostawić sobie Stringa i dodatkowo zakupić coś bardziej turystycznego (Viadro jest świetne). Trzymam kciuki.
Byłoby idealnie 😉 ! String pewnie dostałby kółko 19 cali na przód i opony kostki.
Panie najmilszy, najfajniejszy Święty Mikołaju – ja taka grzeczna byłam! I nawet jak rękę połamałam to nie narzekałam (mocno hehe).
Będę już dobra dożywotnio, tylko upakuj mi takie Varadero pod choinkę ;-D Dasz radę!
Hej 🙂
Wesołych Świąt po pierwsze 🙂
A po drugie – niezmiernie miło słyszeć, że myślisz o Varaderku! Kilkadziesiąt postów temu, gdzieś w komentarzach dzieliłam się radością po tym, jak mój pierwszy motocykl – Varadero 125, stanął pod oknem. Dziś to już rok i 6 miesięcy 🙂 Chętnie wymienię się z Tobą kontaktem i opowiem Ci o nim wszystko co będziesz chciała wiedzieć. Póki co zdradzę, że lepiej wybrać nie mogłam. To cudowny motocykl, w którym zakochuję się na nowo każdego słonecznego dnia widząc jego połyskujący lakier. Komfort, spalanie, żadna awaryjność, łatwość prowadzenia… są zaskakujące. Zalet jest więcej. Jedyny problem? Wyprzedzanie. No i ze względu na to, że często jeżdżę z moją motocyklową ekipą i jestem w niej najwolniejsza, planuję w ciągu roku zmienić na coś mocniejszego, ale wiadomo, studentce nie jest łatwo szybko zarobić na nowe moto… Sprawdził się również podczas kilkudniowej wycieczce po Mazurach. Sprawdził to mało powiedziane 🙂 Było ekstra 🙂
Ok, jeśli masz ochotę to znajdziemy jakąś formę kontaktu i więcej opowiem na priv. 🙂
Pozdrowienia 🙂
Jeszcze jedno… Małe turystyczne enduro? Varaderko będzie strzałem w dziesiątkę. Spala różnie, mi około 3l, ale bywa że więcej jak gonię moich kompanów z ekipy. Ale zbiornik 17l pozwala zapomnieć o tankowaniu na długi, długi czas. Jeśli chodzi o budowę, to też polecam go osobom o wzroście 170 +. Lekki i niski może nie jest, ale zdarzyło mi się zjechać z wysokiego krawężnika z cięższym ode mnie pasażerem – Varaderko wzięło to śmiechem 😀 A chłopak myślał, że już po motocyklu (dokucza mi do dziś) ale to dlatego, że on jest przyzwyczajony do sportowego niskiego motocykla i sam unika krawężników jak ognia 😀
Dzięki za opinię 😉 Jak już sprzedam Stringa – to zacznę się tak na serio zastanawiać, co robić…
Do wyprzedzania jedynie ciągników i Tico jestem przyzwyczajona 😉 Pewnie do większej masy będę musiała się przyzwyczaić, bo Stringa w każdym pochyleniu jestem w stanie utrzymać, a z większą masą nie ma co walczyć, czasem trzeba położyć 😉