Jazda szósta

Zdarza mi się „strzelać ze sprzęgła” – mina instruktora jest wtedy – bezcenna! Szczególnie, że często ruszam, jak gdyby nigdy nic, a przychodzi taki moment że zdławię silnik, prawie jak blondynka ;-). Żadne rady nie pomagają, po prostu: wychodzi, wychodzi, a nagle jeb!

No to w ramach treningu musiałam ruszać kilkanaście razy pod rząd i myślicie, że pomogło? No tak! Ale… do kolejnych zajęć ;-).

Instruktor Waldek ustawił mi ciaśniejszy slalom do pokonania i zaprezentował, jak go przejeżdżać. Wychodzi mi trochę „połamany” ten slalom, ale pracuje nad jego płynnością.

Generalnie zdałam sobie sprawę, że nie nauczę się jeździć w 20 godzin. Tylko tyle godzin na motocyklu, nie uchroni mnie przed podstawowymi błędami na egzaminie, a co dopiero na drodze – gdzie miejsca na błędy nie ma! Wzmogłam, więc swoje starania dotyczące zakupu własnego motocykla do treningów. Trzymajcie kciuki!

Jedna odpowiedź do “Jazda szósta”

  1. Heh, ciesz się, że się tobą instruktor interesuje :). Mój tylko wydawał kluczyki i znikał w kanciapie. Co do błędów na drodze, to motocykliści dzielą się na dwie grupy: tych co leżeli i tych co będą leżeć. Żadnym kursem tego nie zmienisz.

    Rychłego prawka!

Możliwość komentowania została wyłączona.