Poradnik motocyklowy dla początkujących oraz opowiadania z pamiętnika motocyklistki

Mój pierwszy poradnik w formie PDF jest już dostępny w sprzedaży na platformie Naffy!

Poradnik motocyklowy dla początkujących, poradnik motocyklisty
Poradnik motocyklowy dla początkujących oraz opowiadania z pamiętnika motocyklistki

Zobacz: Poradnik motocyklowy dla początkujących oraz opowiadania z pamiętnika motocyklistki

To nie jest poradnik o tym, jak obsługiwać motocykl i bezpiecznie nim jeździć. To poradnik o tym, jak spełniać marzenia i przełamać własne lęki, by cieszyć się życiem z nowego punktu widzenia – zza kierownicy motocykla.

Tą publikacją chcę zmotywować Cię do działania, rozwiać wątpliwości i przedstawić podstawową wiedzę o motocyklowym świecie. Opowiedzieć o tym wszystkim, o czym ja nie wiedziałam na starcie, a co może być pomocne.

Opowiem też kilka historii z mojego życia. Jedne będą motywujące, inne zabawne, a jeszcze inne z dreszczykiem emocji. Motocyklowa pasja zmieniła moje życie na lepsze, więc może także zmienić tak Twoje!

Sama nie byłam młoda, jak wymyśliłam sobie, że będę jeździć motocyklem. Nie byłam odważna, gdy wzięłam się za realizację tego marzenia. Nie miałam środków finansowych nawet na kurs,
nie mówiąc już o zakupie motocykla. Ale prowadziło mnie serce,
a z takim nastawieniem wszystko jest możliwe. Nie wierzysz?

To poznaj moją historię!

Poradnik motocyklowy dla początkujących oraz opowiadania z pamiętnika motocyklistki

O czym przeczytasz w kolejnych rozdziałach?

Sklep Naffy: Poradnik motocyklowy dla początkujących oraz opowiadania z pamiętnika motocyklistki

Nadejszła wiekopomna chwila, czyli jazda pierwsza

1. Przygotowanie psychiczne

Przed pójściem na pierwsze (w życiu :-)) dwie godziny jazdy motocyklowej, musiałam popracować nad swoim nastawieniem do tejże czynności. Przejść z fazy „stresu i podekscytowania” – która raczej utrudnia naukę, do fazy „optymizmu i co ma być to będzie!”

Raczej mi się to udało, bo stres złapał mnie tylko na chwilę – przy pierwszym odpaleniu motocykla, a podekscytowanie wróciło dopiero po lekcjach jazdy.

2. Obcykanie motocykla

Na początek przyswoiłam trochę wiedzy na sucho – co i gdzie jest w motocyklu. Wcześniej przygotowałam się jedynie z miejsc strategicznych, czyli: gaz, hamulce, sprzęgło, biegi. A z tych różnych przełączniczków już nie, więc był niezły ubaw, jak klaksonem chciałam uruchomić kierunkowskaz ;-). Nie mówiąc już o tym, że żyłam w świętym przekonaniu, ze gaz w motocyklu dodaje się, kręcąc manetką do przodu… No cóż, autorzy dowcipów o blondynkach muszą mieć skąd czerpać inspiracje ;-)!

Potem była jazda „ekologiczna”, może trochę niepraktyczna – ale Partia Zielonych byłaby dumna! A dokładniej to było tak, że jechałam napędzana siłą mięśni instruktora, który mnie co jakiś czas podpychał do przodu. Próbowałam w tym czasie obrać tor jazdy i nie podpierać się stopami.

3. No to jedziemy!

Przyszedł czas na odpalenie motocykla i próbę ruszenia, co pod nadzorem instruktora Waldka, oczywiście się udało. Ale pierwsze „tańce” z kierownicą i manipulacje gazem – napawały mnie lekkim zwątpieniem…

Powoli zajarzyłam o co chodzi z tą kierownicą (żeby nie świrowała), ale gaz jeszcze potrafi mnie zaskoczyć. Ponoć już nie jedna kobieta na kursie w sytuacjach stresowych dodawała gazu, zamiast hamować … Ja to mam trochę inny odruch – hamuje nogami ;-). W sumie nie wiem po co, bo motocykla tak nie zatrzymam, ale to taki głupi nawyk (który muszę zwalczyć), chyba z jazdy rowerem?

Jakimś cudem zaczęłam sobie śmigać, a raczej „pyrkać” w kółko po placu, początkowo dość koślawie… Potem instruktor Waldek przypomniał mi z zajęć, jak trzeba patrzeć w zakręt i drogę w imię zasady: „gdzie się patrzysz – tam pojedziesz”. I już szło mi, o niebo lepiej!

Tylko spięcie mięśni dało się odczuć w ramionach i nadgarstkach, bo im bardziej się starałam – tym bardziej napinałam…

Postęp jakiś jest, co nie zmienia faktu – jak daleka jeszcze jestem od panowania nad motocyklem, choćby w stopniu podstawowym! Przynajmniej będę miała jeszcze o czym pisać :-).