Ostatni weekend wakacji postanowiliśmy spędzić w jakimś nietypowym miejscu. Booking podpowiedział nam, że fort Donjon w Srebrnej Górze ma opcję zwiedzania, z noclegiem i śniadaniem. Namówiliśmy motocyklowych znajomych i ruszyliśmy do tego małego, dolnośląskiego miasteczka.
Twierdza w Srebrnej Górze to największy górski fort w Europie. Została zbudowana z rozkazu króla Prus, Fryderyka II Wielkiego, zaraz po I rozbiorze Polski, by chronić nowo zdobyte ziemie. Budowa trwała od 1765 do 1777 roku i była jednym z największych przedsięwzięć inżynieryjnych epoki, a podczas wojen napoleońskich, wojskom francuskim, nie udało się jej zdobyć.
Twierdza składa się z kilku fortów i bastionów. Centralny i największy fort – Donjon składa się z 4, połączonych kurtynami, wież o średnicy 60 m i murach 12-metrowej grubości. Twierdza Srebrna Góra jest udostępniona do zwiedzania od lat 60. XX wieku, ale dopiero w latach 90. rozpoczęto regularne działania turystyczne i konserwatorskie. Od ok. 5 lat, po rewitalizacji, można także tam przenocować.
Po przyjeździe ulokowaliśmy się w 6-cio osobowym pokoju z dwoma łazienkami – o surowym wystroju, jak na fort przystało. Na miejscu jest dostępna wspólna kuchnia (dobrze wyposażona), można też skorzystać z restauracji (w cenie jest tylko śniadaniowy stół szwedzki). Popołudniu wyskoczyliśmy zobaczyć kultowe rajdówki z Rajdu Legend, tak przy okazji i udało się nam załapać na najpóźniejsze zwiedzanie fortu. Mroczne wnętrza skrywają wiele historii, które chętnie opowiadają przewodnicy, urozmaicając je różnymi ciekawostkami. Także, nie ma nudy.
Wieczorem weszliśmy jeszcze na fort, żeby zobaczyć, jak wszystko wygląda nocą. Mieliśmy szczęście, bo akurat trwało nocne zwiedzanie, wraz z pokazem strzału z armaty!
Klimat tego miejsca jest niepowtarzalny, a widoki piękne, z każdej strony. Po forcie, swoimi drogami, chodzą kozy. Można je karmić, choć gardzą jedzeniem ze specjalnego automatu, za to podkradają chrupki!





































































