Urlop w Dolomitach. Dzień 1. Passo Sant Angelo, Passo Tre Croci, Passo San Antonio i Lago di Santa Caterina

No to lecimy z urlopowymi wrażeniami! Na tegoroczny urlop wybraliśmy docelowo – Dolomity. Mieliśmy już trzy próby dotarcia tam, ale zawsze pogoda nie była sprzyjająca, jak nie burze, to… śnieg. Tym razem, na bazę wybraliśmy Austrię, tuż przy włoskiej granicy, wybór ten był podyktowany dobrymi cenami apartamentów. Staramy się rezerwować miejsce z osobną sypialnią, wyposażoną kuchnią i balkonem. Na urlop zabieramy 2 koty i chcemy im zapewnić nieco przestrzeni, bo już sama jazda w ciasnym aucie, przez tyle godzin, jest dla nich lekką traumą.

Trasę dojazdową ok. 1000 km dzielimy na 2 dni. Nasza miejscowość bazowa nazywała się Ebene i była uroczym odludziem. Nasz dom stał w dolinie, a dookoła, na kilku poziomach, zbudowano kolejne domki. Tu nikt sąsiadów nie ma blisko, a wokół zadbane zielone łąki, góry i małe lasy. Najbliższy sklep był pod kościołem, 2 km dalej i do tego otwarty tylko w wybranych godzinach. Jak ktoś szuka natury i świętego spokoju, to to miejsce jest idealne! Nasi gospodarze to też motocykliści i na każdym kroku różne typy motocykli można było tam zobaczyć.

W Polsce nie jeździmy dużo po zakrętach, dlatego na urlopach w Alpach stopniujemy sobie trudność tras. Na rozgrzewkę zrobiliśmy małe kółko po okolicznych przełęczach: Passo Sant Angelo, Passo Tre Croci, Passo San Antonio i przez cudownie turkusowe jezioro Lago di Santa Caterina. Ruch na mniej znanych przełęczach jest mały, a widoki już są satysfakcjonujące. Jak to w Alpach! Uwielbiamy tam wracać.