Skończyła się stara praca i skończył mi się miesięczny bilet, zmuszona więc zostałam do poruszania się po mieście motocyklem (do nowej pracy chodzę pieszo). Kurcze, nie jestem do tego, ani trochę przyzwyczajona! Motocykl to dla mnie pęd powietrza i (prawie) pusta, kręta droga do celu. A nie: jazda, stop, jazda, czerwone, jazda, zielone dla pieszych – stop, jazda, tramwaj – stop, jazda, palant zajeżdżający mi drogę – stop. Jazda, o cholera, gdzie ja zajechałam??
Tak to w skrócie wyglądało. A do tego słońce prażące z góry, asfalt prażący z dołu i silnik prażący w nogi. Nie jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy sens jazdy motocyklem upatrują w ciągłym lansie na mieście. Nie kumam, jak to może dawać przyjemność?
Jazda komunikacją miejską miała chociaż jakiś sens, bo nigdy nie był to czas zmarnowany – nawet jak autobus stał w korku zawsze mogłam poszperać w sieci, odpisać na zaległe maile, poczytać e-booka, posłuchać muzyki. Tocząc się samodzielnie po mieście, czas ucieka mi między palcami, a mój stopień zrelaksowania niepokojąco się kurczy. Szczególnie, jak jadę do celu, a okazuje się, że dojechałam zupełnie gdzie indziej! Nie znam miasta dobrze i np. jak dzisiaj od dentysty miałam dojechać na rehabilitację, to wylądowałam pod cmentarzem, który wcale nie był po drodze 🙂 . Stwierdziłam, że to znak, bo dawno babci tam nie odwiedzałam i poszłam nad jej grób, opowiedzieć co u mnie słychać i chwasty z rabatek powyrywać.
Następnie stwierdziłam, że muszę wreszcie zainwestować w jakąś nawigację. Motocyklowe są bardzo drogie, więc zamówiłam sobie na próbę Navitel E500 i zobaczymy (mam 14 dni na zwrot, jeżeli np. w słońcu będzie nieczytelna).
Gdybym dzisiejszą trasę pokonała Pomidorem, to mój poziom stresu byłby nieporównywalnie wyższy – bo hamulce ma słabe i nieprzewidywalny bywa. eMTek prowadzi się bajecznie i zawsze na czas mogę zareagować, więc było mi o niebo łatwiej poruszać się w miejskim gąszczu. Raz nawet ABS się uruchomił, jak mi pieszy na drogę wyskoczył, a po kostce jechałam akurat. Nie powiem, że nie popełniałam dzisiaj błędów – zdarzyło się kilka niegroźnych wtop, ale to z braku doświadczenia w jeździe po mieście, które niebawem pewnie zdobędę (znaczy będę zmuszona zdobyć) 🙂 .