Zadanie na jazdę czwartą to opanowanie ósemki. Przeraziło mnie to trochę, bo nawet nie wiedziałam, czy potrafię skręcić tak mocno ?? ;-).
Instruktor Waldek zaproponował, żebym na początek robiła sobie „zero” po zewnętrznych liniach ósemki. Jak już się z tym ćwiczeniem oswoiłam, to spróbowałam ósemkę i… udało się!
W sumie nie taka ta ósemka straszna (oczywiście w warunkach bezstresowych, a nie egzaminacyjnych). Jeździłam po niej jeszcze „naście” razy w obie strony i pracowałam nad tym, żeby patrzeć w kierunku jazdy, a nie na koło przednie, czy niebezpiecznie atakujące je białe linie ;-).
Z placu wyniosłam obolałe… nogi?! I wewnętrzny uśmiech zadowolenia z jazdy, który długo mi jeszcze towarzyszył…