Mama: – no nie… już myślałam, że nic głupszego (hmm, niż co? – pomyślałam) nie da się wymyśleć. Po co Ci to?! (1:0)
Tato: – Chyba Cię pogięło już całkiem!
Ale wieczorem po pifku: – Wiesz, jak już będziesz miała ten motor, to dasz się ojcu chyba przejechać? Pamiętam, jak kiedyś WSK-e miałem i … itd. (wynik 1:1)
Brat: – wooow ale fajnie, dasz siostra pojeździć, nie? (wynik 1:2 dla mnie)
Koleżanka: (pukając się w czoło!) Chcesz się zabić? (wynik 2:2 czyli mamy remis)
No właśnie, dlaczego motocykl ma być szaleństwem (ekstrawagancją – zapewne jak wsiada na niego kobieta) i śmiertelnym ryzykiem? Dlaczego nie może być po prostu fajną alternatywą dla samochodu, przygodą, wyzwaniem i zerwaniem z rutyną?
Na motocyklu zabija brak stali osłaniającej od świata. A czy ta sama stal nie miażdży ludzi przy wypadkach samochodowych? Na motocyklu zabija prędkość, ale czy ona wytwarza się sama? W każdej dziedzinie życia, można spotkać ludzi przeceniających swoje umiejętności. Czy na motocyklach jest ich więcej? Nie wydaje mi się…
No i niestety na motocyklu zabija nieuwaga innych kierowców. Jeden, nieszkodliwy błąd dla kierowcy samochodu, może stać się końcem życia motocyklisty. Trudno się z taką sytuacją pogodzić…
Nie wiem, czy chcę coś udowodnić sobie, czy innym – ale i tak zrobię swoje – idę na kurs prawa jazdy kat. A, postanowione!
„Wow! Ale masz fajny pomysł!” – i taki komentarz by mi wystarczył. Tak motywacyjnie.
Winszuję! 🙂 U mnie wszystko wyglądało tak samo, z tą różnicą, że wypowiedzi rodziny skumulowały się w jednym, moim facecie, ale już treść jak zacytowana… 😉
Ale para i energia do kursu ta sama, chociaż jestem pół kroku za Tobą, szkolenie dopiero przede mną, w czerwcu.
Będę śledzić postępy, zawsze to raźniej 🙂
Pozdrawiam!
Bardzo zainspirował mnie twój blog 🙂
Chciałabym zostać motocyklistką ale niestety jestem za młoda na prawko .
I nie wiem jak nauczyć się jeździć . A o kupnie powoli przekonuję rodziców . 🙂
Gdybyś mi pomogła lub dała kilka dobrych rad jak nauczyć się jeździć byłabym bardzo wdzięczna 🙂 Świetny blog 🙂
Hmm ciężko powiedzieć, co zrobić, żeby się nauczyć. Mi niełatwo szło, dlatego zdecydowałam się na zakup motocykla i jazdę po bezdrożach, równolegle z kursem na prawko. Ale byli i tacy na kursie, co siadali i od razu świetnie sobie radzili 😉 Myślę, że póki nie masz prawka to zakup małego motocykla enduro czy cross do nauki jazdy na bezdrożach (miękkich łąkach hehe) byłby fajnym pomysłem. Ważne, by ktoś Ci jednak te podstawy jazdy wcześniej pokazał… A potem? Wprawa czyni mistrza!