Majk o sobie

Hej, jestem Majk, choć czasem moja Pani woła na mnie Majki. Ponoć moje imię wywodzi się od jakiegoś zielonego potworka. Miałem 10 lat spokojnego życia u mojego, pierwszego właściciela, aż tu nagle wpadłem w kobiece ręce. Nie ukrywam – był to dla mnie lekki szok! Ponoć miała jakiś innych przede mną, ale i tak nie miałem pewności, czy ona jazdę motocyklem jakoś ogarnia?

Potem moje życie bardzo się zmieniło, nabrało niezłego tempa – okazało się, że jestem potrzebny co tydzień, a nawet więcej razy w tygodniu. A zamiast słodkiej drzemki w garażu, rumakujemy sobie to tu to tam, a jak redukuje i odkręca, to aż drżę z podniecenia. Ahooooj przygodo!

W sumie te baby też coś potrafią. Obserwuję jednak pewną słabość u mojej Pani, otóż ona kupuje mi więcej rzeczy, niż sama sobie! To lekko niepokojące i nie wiem, czy nie powinna iść na jakąś terapię?

Chociaż w sumie lubię te rzeczy, kolorowe, nowoczesne i dla mnie dedykowane. Byłem taki zwykły czarno-srebrny, a teraz jestem taki wycacany, tu jakiś bajer, tam jakiś bajer. A w planie jest wypasiony tłumik! Nie mogę się już doczekać, jak będzie gadać!

Jednak najbardziej to mi się podoba to, że ja się jej tak bardzo podobam! Ciacho jestem! Ciągle jakiś mądrala mówi, że nowszy model ładniejszy i lepszy. I wszystko przez to, że ja mam oczy tak, a tamte inaczej?

A ona mnie zawsze broni, mówi że ja jestem najładniejszy i mnie takiego zawsze pragnęła! Tworzymy zgrany duet i niech już zawsze tak będzie.

Zimowe zakupy motocyklowe

Po sezonie wydaje mniej na wycieczki motocyklowe, więc zaoszczędzone pieniądze inwestuje w… motocykl oczywiście hahahah.

Zwykle staram się technicznie poprawić jego stan, ale mój nowy motocykl ma się całkiem dobrze – to inwestuję nieco w jego wygląd oraz sprzęt elektroniczny.

Zawsze chciałam mieć jakiś wesoły kolor motocykla. Jednak o jego wyborze zadecydował lepszy stan techniczny, a nie kolor. Dlatego znowu mam czarny motocykl i ubarwić go postanowiłam czerwonymi akcentami. Chińczycy mają sporo gadżetów tego typu, więc sobie kilka z nich zakupiłam i wygląda to tak:


Marzy mi się jeszcze czerwona sprężyna amortyzatora, ale to już konkretniejsza robota.

Motocykl ma już gniazdo zasilania, a także grzaną kanapę – Emil mi ją zrobił z elektrycznej maty samochodowej, którą włożył pod obicie kanapy. Zainwestowałam też w lekką matę dmuchaną i porządny śpiwór, ponieważ nasz urlop zwykle spędzamy na motocyklu i pod namiotem. Miały być też fajne handbary, tylko że Chińczyk wysłał mi 2 prawe!!!

Mam też drobny element, który bardzo chciałam zdobyć – nakładkę pod lampę. Trochę ciężko było zdobyć ten dziób, bo dostępny był tylko w Malezji i Tajlandii za ok 250 zł, a markowy na ebay ok 800 zł (to ten sam malezyjski tylko z naklejką markową!). Zdecydowałam się na zalicytowanie w Tajlandii, choć wątpliwości miałam, czy do mnie trafi… Ale wszystko się udało, paczka dotarła w dwa tygodnie i bardzo mi się ten efekt podoba!

Ze sprzętów elektronicznych zakupiłam pancerny, budżetowy telefon, który mi będzie służył jako nawigacja online. Używałam różnych nawigacji i aplikacji, a i tak wracam do map Google, więc teraz już ze mną zostaną.

Zakupiłam też lekko używaną kamerkę Sjcam SJ6Legend, która ma już możliwość wpięcia zewnętrznego mikrofonu. Jednocześnie sprzedałam wszystkie inne sprzęty, których nie używałam (nawigację, kamerę SJ4000, aparat Nikon). Pora na nowe rozwiązania!