II runda Gymkhana GP w Bolesławcu 2021

W ubiegłą sobotę wyskoczyliśmy do Bolesławca na II rundę Gymkhana GP w Bolesławcu. Lubię oglądać te zawody, ale w nich nie będę startować, bo jak niektórzy pamiętają – to ja jestem (chyba jedyną) „ofiarą” zawodów w konkurencji GP8 na skuterze. 10 złamań barku i ostatecznie endoplastyka – jest dla mnie dostatecznym powodem by: A. nigdy więcej nie jeździć skuterem ani niczym innym z małymi kołami, B. nie rywalizować na czas ani w żadnych zawodach. Mam w połowie sprawną rękę, to jeżdżę sobie turystycznie i tak już zostanie.

Nie przeszkadza mi to w podziwianiu umiejętności innych. Godziny treningów sprawiają, że są idealnie zespoleni z motocyklem, a precyzja jazdy zachwyca. Szczęka już mi opadła, jak zobaczyłam, że 8mkę na motocyklu można zrobić na stojąco z rozłożonymi rękami. Tak właśnie robił najlepszy zawodnik tych zawodów. Mega!

Szczególnie kibicowaliśmy najmłodszej zawodniczce – Asi na CBF125, która nie boi się stawiać sobie nowych wyzwań. W zawodach startował też nasz wrocławski kolega Tomek, a wszystkich zawodników było ok 20.

Emil wziął aparat, więc mam fajną z zawodów galerię jego autorstwa:

W drodze powrotnej groziły nam ulewy, ale z „radarem burz” (na żywo w telefonie) Tomek stwierdził, że jechać można i faktycznie minęliśmy się z piorunami na minuty. Poprowadził nas też objazdem do domu, bo niestety nasza droga była zamknięta z powodu śmiertelnego wypadku kierowcy ciężarówki… Na koniec wszyscy wylądowali u nas na obiedzie, dojechali jeszcze rodzice Asi i niechcący wyszedł nam mały zlot na blokowisku.

Gymkhana wraca do Wrocławia!

blogJuż w tą sobotę odbędzie druga runda Gymkhany GP we Wrocławiu (tor na Niskich Łąkach). Zawody wracają do naszego miasta, bo ostatnia edycja odbyła się tu w 2012 – czyli, jak niektórzy kojarzą zapewne – wtedy, gdy miał miejsce nieszczęśliwy wypadek ze mną w roli głównej. Jako, że mam sentyment do tej imprezy (tak, tak – bo to skuter był złyyyyy a nie impreza i jej zamysł), to będę w niej tym razem sędziować. Na szczęście flaga jest jedna, więc akurat moja jedna sprawna rączka się przyda. Zapraszam do dopingu i startowania, bo nie taki diabeł straszny, a frajda niesamowita. Więcej o imprezie poczytacie: TUTAJ.

A co u mnie? Hmmm trochę mniej boli, to łykam o połowę mniej tabletek. W dzień mogę nosić rękę na temblaku, a tylko na noc muszę ubierać taką kamizelkę, co wygląda prawie jak ta z wariatkowa i ma dodatkowo wbudowaną funkcję sauny 😉 . I tak jeszcze 4 tygodnie od dziś. Potem się mam wziąć za rehabilitację.

Miałam w planie Rajd Polski, ekipa dograna, noclegi zaklepane i d…! Najpierw dostałam kontrolę poszpitalną (mały wypadzik do Poznania) w tym terminie, a potem dotarło do mnie, że rajd to jednak nie jest dobry pomysł. A dokładnie wtedy, jak poszłam do marketu w przeddzień długiego weekendu. Mnóstwo ludzi i ja z barkiem, którego nawet dotknąć nie mogłam (tak bolał). Każdy z tych klientów sklepu – stał się potencjalnym zagrożeniem… Jeden „zderzak” zepsuty, to większość czasu musiałam chodzić bokiem, tak żeby bark mieć z tyłu. Niby ludzie widzą, że mam uwiązaną rękę, ale jedni są do mnie bokiem, jedni tyłem, a bozia oczu z tyłu głowy nie dała 😉 . No i dotarło do mnie, że pakowanie się w grono paru tysięcy kibiców, którzy przyjechali na rajdowe MŚ – nie jest dobrym pomysłem.

No ale na pocieszenie mam gymkhanę! Gęba mi się cieszy na samą myśl 😉 Zapraszam do wspólnej zabawy!

probikerp.s. A dziś przyszły moje (raczej jesienne, bo grube) spodnie motocyklowe Probiker Monaco, używki ale w stanie idealnym. Czyli mam już komplecik z kurtką upolowaną wcześniej. A nie musiałabym ich kupować, gdyby moje Ixony się nie stopiły! Miałam je od jesieni i były OK, ale nadeszły upały i normalnie wytopiła mi się wielka dziura po wewnętrznej stronie kolana pod wpływem temperatury przy silniku. Super, ekstra wytrzymałe spodnie motocyklowe? Porażka!

aaaaa i zapomniałam jeszcze opowiedzieć, jak mi wyparowało 2/3 baku ze Stringa! Chodziłam koło domu i ciągle czułam zapach paliwa, poszłam do Stringa – a pod nim wielka plama! Zajrzałam do baku, a tam zamiast ok 8 litrów zostały może 3! Pierwsza myśl to taka, że mi ktoś to paliwo chciał gwizdnąć. Ale jak zaczęłam wycierać przewody i silnik to zauważyłam, że ponownie robią się wilgotne. Winny był gaźnik – ten sam, który niedawno wrócił z naprawy u mechanika. Czekam, aż go zabiorą w reklamacji…