Kufer blondynki bez tajemnic ;-)

Rozpoczynając swoją przygodę z Pomidorem nie używałam kufra. Przesiadłam się wtedy ze 125-tki i każdy dodatkowy kilogram na nowym motocyklu, robił niesamowitą różnicę w moim poczuciu pewności, szczególnie w manewrowaniu parkingowym. Z czasem było coraz lepiej, wyczułam, jak cięższy motocykl się zachowuje i na co trzeba uważać. Odważyłam się wtedy na kufer, najpierw materiałowy, potem duży z tworzywa. Bardzo mi to ułatwiło życie, pakowanie się, zabieranie zakupów i już nie stanowiło żadnego problemu z wagą motocykla.

W małym schowku (jedynym w tym motocyklu – dosłowne 10 na 6 cm!) mam podstawowy przybornik narzędziowy i apteczkę w nadkolu, jednak dodatkowa przestrzeń w kufrze otworzyła mi nowe możliwości 😉 . Początkowo wrzuciłam tam „oponę w sprayu” i rękawiczki, jednak z czasem tych rzeczy, bez których nie mogę się obejść – ciągle przybywało! Ostatnio złapałam się na tym, że do kufra nie mogę zmieścić weekendowego plecaka! Postanowiłam zrobić małą analizę:

IMG_20151003_152610

Oto, co wozi ze sobą blondynka w kufrze:

1. Gospodarskie rękawice gumowe 😉 . Używam je podczas deszczu, ponieważ świetnie wchodzą na zwykłe rękawice i mają genialną przyczepność do manetki. Koloru nie wybierałam 😉 .

2. Szmatka do czyszczenia kasku. Fajna, miękka, a muchy ściąga.

3. Siatka bagażowa, gdy coś mi się nie mieści w kufrze. Ostatnio coraz częściej 😉 .

4. Podkładka pod nóżkę, gdy staję w miękkim terenie. Raz mi tak glebnął, drugi raz się nie wydarzy 😉 .

5. Oponka w sprayu, by dojechać jakoś do wulkanizatora. Nigdy nie złapałam kapcia, ale koledzy łapali – to mam 😉 .

6. Torba tekstylna, na niezamierzone zakupy pod siatkę. Kobietą jestem, nigdy nie wiem kiedy mnie jakaś promocja dopadnie hehe.

7. Niepełna flaszka oleju, bo Pomidor lubi czasem trochę go zjeść i zawsze mnie tym zaskakuje. Parę miesięcy jest ok, a tu nagle ubytek spory! Ostatnio w takiej sytuacji zjeździliśmy kilka sklepów i stacji, i go nie kupiliśmy, więc mam ze sobą 😉 .

8. Kominiarki: bawełniana i polarowa, bo ostatnio w kasku zmarzły mi… uszy 😉 .

9. Wilgotne chusteczki z Biedronki do mycia rąk i czyszczenia szybki kasku z much.

10. Mini spray do łańcucha, jak się w trasie zorientuję, że mam suchy.

11. Zestaw łatek do dętki. Nie wiem po co, bo sama dętki nie wydobędę, ale mam bo w sklepie była promocja 😉 .

12. Linki bagażowe, fajnie stabilizują, jak siatka nie daje rady.

13. Kilka trytek, różnej wielkości. One są do wszystkiego, więc uzasadniać nie trzeba.

14. Dodatkowa chustka na szyję, miękka, choć wzór nieco nie z tej epoki (u mamy w szafie znalazłam hehe).

15. Kamizelka odblaskowa na wieczorne jazdy.

16. Kłódka na tarczę hamulcową, teoretycznie zabezpiecza przed kradzieżą. A praktycznie to jest upierdliwa, bo jak jej użyję – to potem nie mogę ruszyć i się zastanawiam dlaczego? 😉

17. Taśma Power Tape, a wewnątrz zestaw bezpieczników i świeca. Bezpieczniki są ponoć wymagane w Czechach, a garnek mam jeden, więc świecę lepiej mieć.

18. Nierdzewny scyzoryk wielofunkcyjny, promocja była 😉 . Można taśmę czy trytkę nim ciąć.

19. Cienkie rękawiczki bawełniane służące jako ocieplenie rękawic, bo zimowych nie mam.

20. Torba w którą to wszystko pakuję, żeby po kufrze nie fruwało.

21. Czapka z daszkiem, jak ściągnę kask, a moje włosy wyglądają, jak u tej dziewczynki z horroru The Ring 😉 .

22. Zestaw żarówek zapasowych, ponoć wymaganych w Czechach.

23. Płaszczyk przeciwdeszczowy, taki najzwyklejszy foliowy, bo taki motocyklowy jest zbyt duży 😉 .

24. Dętka, dostałam od kolegi, ponoć warto mieć 😉 .

Jak rasowa kobieta, mam uzasadnienie dla każdej rzeczy, którą wożę i oczywiście nie jestem w stanie, pozbyć się żadnej z nich. Bo co będzie, jak wyciągnę dętkę, złapie kapcia, a wulkanizator nie będzie takowej miał?? 😉 To trochę, jak z moją torebką, też jest coraz bardziej pękata i wszystko w niej jest mi potrzebne!

A jakby ktoś pytał, gdzie mam podstawowe kosmetyki, to odpowiadam – wożę w kieszeniach kurtki 😉 .