Nabijamy kilometry :-)

Przez dwie ostatnie niedziele była piękna pogoda i nabiłam 500 km na wycieczkach. Pierwsza miała 260 km – rano wyskoczyłam zobaczyć, jak się ścigają samochodami na starym lotnisku w Oleśnicy, a o 13 pojechałam do Siechnic, gdzie miała być zbiórka do małej wycieczki.

Na miejscu okazało się, że ruszymy na 4 motocykle, ale dalej w trasę jedziemy już tylko we dwójkę. Z Michałem jeździłam już kiedyś, byliśmy razem na wyścigu w Brannej w 2016 roku. Wprawdzie obydwoje mamy już inne motocykle, ale jechało się fajnie w takiej parze.

Spytałam, gdzie właściwie jedziemy? A Michał na to, że: „nabijamy kilometry, nabijamy” i faktycznie tak było. Zupełnie odzwyczaiłam się od jazdy bez celu, zawsze staram się coś wymyślić, choćby fajne miejsce na kawę, a najlepiej to jakieś zwiedzanie.

To daje trochę inne spojrzenie na drogę, bo skoro ona jest celem – to jakoś bardziej zwraca się uwagę na otoczenie. Doceniałam, jak asfalt był cudny i zakręty, jak panorama się nagłe „otworzyła” przed nami, podpatrzyłam co tam ludzie na wsi robią. I tak kręcąc się bez celu 160 km pykło i w sumie byłam nawet zmęczona, znaczy się dostatecznie „wyjeżdżona” 🙂 .

Kolejną niedzielę spędziłam Bolesławcu i okolicach, ale o tym opowiem w kolejnym wpisie, bo zdradzę, że jestem pod sporym wrażeniem!