Ostatni weekend spędziliśmy w Czechach pod namiotem – wyskoczyliśmy tam na 4 moto i w 5 osób. I okazało się, że weekend był zdecydowanie zbyt krótki, by to wszystko w zadowalającym stopniu obejrzeć. A może po prostu byliśmy bardziej nastawieni na biwakowanie i nieśpieszny styl życia, więc zabrakło nieco czasu na pełne zwiedzanie. Było na tyle intensywnie, że na ostatniej stacji benzynowej wyglądałam tak, jak na foto obok 🙂 .
Relacja wkrótce, a na zachętę kilka krajobrazów w obiektywie Andrzeja Turczyna:
Ta wyprawa musiała być niezwykle ekscytująca. Czechy muszą być niesamowicie piękne 😉 Życzę kolejnych takich podróży! A jakiś kolejny cel już obrany?
Intensywnie to też dobrze – znaczy, że wykorzystano maksimum czasu 🙂
Widoki śliczne, miło znowu popatrzeć na te znane i na te niewidziane dotąd. Ale właśnie – nie kojarzę tego domku po schodkach, gdzie to jest? W tych skałkach, gdzie jeziorko czy w innym rejonie?
Domek jest w mieście teplickim, tak w połowie szlaku, jak się zaczyna pętelka (na rozdrożu) i wygląda na niedawno stawiany.