Sobota była bardzo mokra, ale w niedziele wybraliśmy się na motocyklowe powitanie lata czyli Moto Piknik w Czeszowie. Musieliśmy nieco opóźnić moment startu, bo w Kotlinie Kłodzkiej ściana deszczu stała od rana i nie udało nam się już zdążyć na mszę oraz święcenie motocykli, a jedynie na zamknięcie parady, i sam piknik.
Pojechaliśmy na 5 motocykli i w całkiem przyjemnym tempie do 100 km/h. Często wpadaliśmy w mokre partie trasy, więc deszcz się ciągle, gdzieś po okolicy kręcił i w końcu na chwilę nas dopadł. Zatrzymaliśmy się po drodze przy ścigaczu, co miał jakiś problem na poboczu, ale sobie sam poradził. Droga raz lepsza, raz gorsza, ale ogólnie traska była przyjemna i dojechaliśmy na końcówkę parady z kościoła na boisko. Zastaliśmy duży parking, biesiadne stoły i muzykę na żywo.
Na scenie zagrali: „Mizia&Mizia Blues Band”, „The Trolls” i „13 w samo południe”. Prowadzona była też kwesta na pomoc w rehabilitacji dla Tomka Kowalskiego, muzyka i motocyklisty, który po ciężkim wypadku na moto wraca do zdrowia (a rehabilituje go ten sam rehabilitant-motocyklista, co i mnie). Była grochówka z polowej kuchni, karkówka, pierogi, ciasto i kawa dla każdego oraz możliwość własnoręcznego upieczenia kiełbaski na ognisku. Z ciekawostek – to najstarszym uczestnikiem spotkania, który przyjechał na motocyklu, był Mirek z Obornik Śl. lat 73, a najstarszy motocykl na pikniku to M-72 rocznik 1954 Józefa Kazubka.
Spędziliśmy trochę czasu za stołem, pokręciliśmy się, pooglądaliśmy ok. 200 maszyn na parkingu, pogadaliśmy ze znajomymi i postanowiliśmy powoli wracać. Początkowo w planie był zlot pojazdów zabytkowych w Oławie, ale stanęło na lodach w Oleśnicy, bo godzina już wieczorna była. Trochę szkoda, bo w Oławie impreza wypaliła i ponad 700 pojazdów można było obejrzeć. Może za rok się uda! (a na foto pierwszy raz „wiozę” pasażera 😉 ).
Po drodze znów się zatrzymywaliśmy przy motocyklistach (okazało się, że z Wrocławia) stojących na poboczu z „niewyraźną miną”. Jednemu z nich skończyło się paliwo, ale już je zorganizowali, więc się nie przydaliśmy.
Oleśnica to jakieś wymarłe miasto, ale lody nawet dobre były. Okazało się później, że wyjazd z rynku zablokowała nam karetka i kilka samochodów – nie było szans na przepchanie się. Andrzej jednak stanął na wysokości zadania i w pełnym rynsztunku motocyklowym sterował samochodami, żeby na lusterka ominęły zawalidrogę. Dzięki temu wydostaliśmy się stamtąd, potem zgubiliśmy, a następnie znaleźliśmy drogę wyjazdową 🙂 . A tak sytuację sam opisuje:
„Po prawdzie to karetka zostawiła mało miejsca, ale wystarczająco dużo dla ogarniającego jazdę w mieście kierowcy. Drogę zastawiła przerażona blondynka w BMW umilając sobie oczekiwanie na odjazd karetki zabawą telefonem. Na moją propozycję pomocy w przeprowadzeniu jej przez ten „wąwóz zniszczenia i zagłady” najpierw zareagowała paniką, ale w końcu udało mi się ją przekonać, że ma mi patrzeć głęboko w oczy, a będę jej aniołem ocalenia 😉 . Czasami myślę, że statystyki pokazujące mniejszą ilość kolizji, stłuczek itp. gdzie kobiety są sprawcami mogą być wynikiem podobnych zachowań [Zablokowałam drogę to zablokowałam i nie ma po co drążyć tematu! Albo. Wsteczny? Tak słyszałam wiele dobrego, ale nie korzystam. 😉 ]. A może po prostu kobiety są ostrożniejsze? Zwłaszcza, że zaraz za blondyną w drogę wpakował się jakiś facet w BMW… on jednak potrafił użyć wstecznego 🙂 ”
Na koniec przeprawa przez cały Wrocław w godzinie szczytu (powrotu z weekendu). Rany, jak ja nie znoszę jazdy po mieście! Zupełnie nie rozumiem tych, co mają z tego frajdę. Motocykl i droga ma dla mnie sens, a nie motocykl i korki, światła co kawałek, puszki dookoła, brrrrrr…
Zrelaksować się mogliśmy na obiadku u Magdy i Andrzeja, gdzie też załapaliśmy się na pokaz „palenia gumy na trawie” zabytkowym motocyklem.
Zapraszam na film-relację, który złożył Łukasz „Cameron” (uwaga bez cenzury!):
https://www.youtube.com/watch?v=qOmCxMtRqBc
I galeria Andrzeja Turczyna:
p.s. a jeszcze, jak jechałam do Wrocławia to miałabym dzwona z… bocianem! Chciał sobie na polu zaparkować i zrobił mi ziuuuuum tuż przed motocyklem!