Ostatni weekend nie był bogaty w przejechane kilometry, może z 200 zrobiłam. Sezon grillowy rozpoczęty, to nie byłam w stanie wstać rano w niedzielę na moto wycieczkę 😉 . Trochę się pokręciłam niedaleko domu i z „litrem” pozwiedzaliśmy jeziorka.
Razem z piękną pogodą na drogi wyległy roznegliżowane nastolatki, a piszę o tym, bo motocykl działa na nie jak afrodyzjak! Ja już rozumiem tych wszystkich wałęsających się bez celu motocyklistów 😉 . Jadę sobie i idzie 5 takich dziewcząt, widzą mnie i już z daleka wywołuję poruszenie. Jestem bliżej i się zaczyna – machanie, wzdychanie, przesyłanie buziaków, podekscytowanie. Ubaw mam niezły! A one dopiero chwilę potem, jak zauważają blond warkocz spod kasku.
Wieczorem tego samego dnia mijam jeszcze dwie, które szybko zamieniają się miejscami, żeby jedna z nich miała do motocykla bliżej (haha) i znów to samo, uśmieszki, gesty zaproszenia.
Chłopaki, do roboty! Tyle dziewczyn czeka! 😉