Pisałam wcześniej o „wyparowaniu” prawie całego zbiornika paliwa przez gaźnik, który wrócił z naprawy. Prosiłam o naprawę gwarancyjną, po 3 tygodniach pojechałam osobiście, nieco mocniej się przypomnieć (o dodzwonieniu się można zapomnieć) i nic! Ale, jako że inny mechanik miał „przysługę do odrobienia” to poprosiłam jego, by na gaźnik zerknął. I się okazało, że… on wcale nie był rozkręcany! Od dłuższego czasu nikt tam nic nie robił, że aż trudno było się do niego dobrać. I zaczęłam się zastanawiać, czy wcześniejsza regulacja zaworów, wymiany oleju (ostatnią widziałam) faktycznie miały miejsce – czy jedynie za nie płaciłam? Gaźnik był zapchany syfem z paliwa, teraz wszystko wyczyszczone i bak przepłukany.
Wiem, że jako blondynka z zerowym zacięciem technicznym jestem łatwą ofiarą. Wiem, że nikt mi nie broni się doszkalać i robię to w sytuacjach z którymi się spotykam w eksploatacji własnego motocykla. Nie mam zapału do rozkręcania, nie mam technicznych zdolności (z rysunku technicznego w szkole zawsze miałam pały), a raczej humanistyczne lanie wody jest w mojej naturze. Ale z drugiej strony niewiele kobiet rozkręca samochody, to dlaczego z motocyklem ma być inaczej? Pewnie one też są łatwymi ofiarami dla mechaników… Robiłam ostatnio wywiad z ciekawą dziewczyną i niestety nie widzę siebie w takiej roli (bynajmniej na dzień dzisiejszy): TUTAJ
Szykuje się do sprzedaży Stringa, nie boli mnie to tak bardzo na serduchu, bo nie mogę i tak teraz jeździć. Wątpię, żebym się na ten krok zdecydowała, gdybym na nim jeździła 😉 .Powrót do sprawności prawej ręki jeszcze mi ze 2 miesiące zajmie (a już 2 nie jeżdżę).
Zamówiłam mu markowe oklejenie (pościągam wszystkie wlepki), oddałam czarne elementy do malowania (ostatnio malowałam z bratem sprayem i szału nie było), odpucowałam go, naprawiłam lusterko i kupiłam kierunkowskazy do tyłu (jeden się połamał przy wyciąganiu zardzewiałej śruby, a drugi połamałam przy nauce jazdy). I śmieszna historia, bo dostałam 2 prawe i trochę mi zajęło, zanim się zorientowałam, że coś w tej układance nie pasuje 😉 . Aż się boję efektu końcowego, bo po takim odpicowaniu – nie będę jeszcze chciała go oddać w inne ręce 😉 .
Fotka z metamorfozy (przed i po):
p.s. Zobaczcie co można kupić w salonach na kat. B: TUTAJ
p.s2. Do moich gdybań o nowym motocyklu (xt600, dr650) dołączył Suzuki Freewind.