Szybki wypad na operację do Poznania, okazał się być urlopem szpitalnym. Nie mam pojęcia w jakim celu zostałam zawezwana już w środę, skoro najbliższy, wolny termin (niekoniecznie dla mnie) jest w czwartek, tydzień później…
Mieszkam sobie w szpitalu znowu, ale tym razem daleko od domu, znajomych, rodziny… smutno. Czyta mnie ktoś z Poznania? Zapraszam w odwiedziny 😉
Dziś zrobili mi resztę badań i przynajmniej perspektywy są na artroskopię barku + jakieś wyrównywanie kości, a nie na endoprotezę.
Taka mała anegdotka z branży medycznej:
Lekarz: czego Pani oczekuje po wizycie w tej klinice?
Ja: poprawy zakresu ruchu w barku, chociaż do 90 stopni
Lekarz: ale wie Pani, że człowiek jest istotą inteligentną i może zastąpić ruch jednej ręki, drugą?
No i mi opadły ręce (obydwie)!
Update 09.06 Trzymajcie za mnie w czwartek mocno kciuki! Spróbują naprawić kość, a jak się nie uda – to mają przygotowaną endoprotezę. Obudzę się i wszystko będzie jasne. Dam znać 😉
Update 13.06: I już po wszystkim, stanęło na endoprotezie, ale najmniejszej możliwej, zastępującej szczyt kości. Ręka rusza się rewelacyjnie, ale musi być jeszcze parę tygodni unieruchomiona w niektórych płaszczyznach. Byłam dzielna, śmigam już po oddziale 😉 W poniedziałek wychodzę. Na jakieś 2 miesiące o motocyklu zapominam, ale nie ma tego złego…
Zdrówka życzę i w pełni sprawnej ręki 🙂
Faktycznie długo Cię trzymają w tym szpitalu.
Dzielna jesteś 🙂
Są tego i plusy – masz więcej czasu na bloga 😉
Tylko o czym tu pisać, jak nie jeżdżę?
Hej! Jak ręka?
I pisz o czymkolwiek bo zawsze ciekawie się Ciebie czyta :-).
Z pewnością znalazłaś już sobie jakąś pasję „zastępczą” 😉