Szacun!

Zdarzało mi się zadziwiać „laików”, ale zupełnie nie spodziewałam się zainteresowania i zdziwienia ze strony innego motocyklisty. Spotkała mnie zabawna i w sumie miła sytuacja.

Jeździłam tylko w sobotę i jak już wracałam dość żwawo do domu (bo goniła mnie duża deszczowa chmura, a moja kurtka przemaka w 2 minuty) – to zobaczyłam w lusterku wkręcającą się szlifierkę. Zjechałam lekko na prawo i stało się coś niespodziewanego – w połowie manewru wyprzedzania tenże motocyklista nagle się rozmyślił i zjechał za mną w szyk kolumny. Zdziwiłam się wielce, no ale jedzie sobie ze mną – to niech jedzie, przyspieszyłam nieco, żeby się nie czuł jak na spacerze ;-).

Potem krzyżówka i zakręt 90 st. na wzniesieniu, który mi wyszedł pięknie (chyba nie chciałam wstydu narobić), i okazało się, że kolega nadal mi towarzyszy. Po jakimś kilometrze znów zaczyna wyprzedzać, ale tym razem zrównał się ze mną, strzelił uśmiech, pokiwał głową z uznaniem, otaksował motocykl i oczywiście przeczytał co za model (bo jeszcze nie spotkałam ani jednego człowieka, żeby wiedział czym jeżdżę), pokazał OK-ejkę i odkręcił manetkę. Za długo go przed sobą nie widziałam ;-), ale uśmiech towarzyszył mi do samego domu.

Zdarzyła mi się też sytuacja „niewidzenia”. I myślę, że to chyba jest częsta przyczyna wypadków na moto. Byłam tak zawieszona, zamyślona, czy coś w tym stylu, że nie zauważyłam samochodu jadącego wprost na mnie! Widziałam go wcześniej, że jedzie z naprzeciwka, potem się zawiesiłam, a on zaczął omijać samochody na poboczu i znalazł się połową na moim pasie. W ostatniej chwili odbiłam. Zrobiło mi się gorąco. Jazda motocyklem to nie jest dobry czas na życiowe przemyślenia – bo mogą być ostatnie…

A dziś byłam ze znajomymi na samochodowej wycieczce i przez przypadek znalazłam jakiś raj dla motocyklistów przy polsko-czeskiej granicy (boczna droga z trasy 311 w stronę Kamieńczyka -miejscowości). U nas na 10 samochodów jedzie 1 motocykl a tam proporcje są odwrotne. W sumie się nie dziwie – cudownie gładki, wąski i kręty asfalt po lasach! Nie chciałam stamtąd jechać, bo tyle motocykli co chwilę ;-).

p.s. Zapraszam serdecznie na bloga mojej koleżanki, która kiedyś przegoniła mnie po mieście między pasami ;-). Maja jest bardziej doświadczoną i zapaloną motocyklistką niż ja, więc z pewnością na jej blogu znajdziecie wiele cennych wskazówek i motywację do rozwoju! Czytajcie tutaj.

7 odpowiedzi na “Szacun!”

  1. Oj tam przegoniła, ja Ci dopiero obiecałam, że Cię przegonię! Wracasz do zdowia, więc się szykuj 🙂 PS. Dziękuję za reklamę! 🙂

  2. Reklama dźwignią handlu… Zapewne poczytam. Ja w piątek sobie postanowiłem, że pomimo deszczowej aury pojadę na wieś – po 80 km w deszczu przemokły mi tylko buty, ale na nie ciągle chlapało z pod koła, jednak owiewka na prawdę duuużo daje, ale trzeba było utrzymywać min 80km/h. Dziś powrót był o wiele przyjemniejszy – chociaż o 6 rano było 15 stopni. Wiedziałem że zatęsknię za upałem ale nie tak szybko… w sumie założyłem bluzę i apaszkę pod szuję i było git, idealnie, mógłbym nawet do Wrocławia dojechać tak mi się fajnie jechało…

    1. Się nie zapędzaj, bo ja do pracy już chodzę i będziesz musiał na mnie, i kawę do 16 czekać 😉

  3. Czytaj czytaj, zapraszam 🙂 Ja nie jestem dłużna i się Edytce odwdzięczam (zresztą to ja zaczęłam w pierwszym poście u siebie 🙂 )

  4. Fantastycznie czyta się Twoje wpisy. Wczoraj znalazłem Twojego bloga i ..no cóż… tak bardzo wciąga,że siedziałem do 2 w nocy i czytałem 🙂
    Jakiś czas temu zauważyłem,że coraz więcej kobiet jeździ na moto….. i obecnie namawiam swoją drugą połówkę,żeby rozpoczęła kurs na A razem ze mną na przyszłą wiosnę 🙂
    Pozdrawiam i życzę jak najszybszego powrotu do pełnej sprawności!:)

    1. No to teraz ona jeszcze musi przeczytać i może złapie bakcyla moto 🙂 Dzięki i powodzenia!

Możliwość komentowania została wyłączona.