Dajecie radę jeździć w takich wysokich temperaturach?? Bo ze mną jest tak, że powyżej 25 stopni w cieniu to się czuję, jakby mi ktoś odciął paliwo. Im więcej stopni tym mniej sił, koncentracji i spostrzegawczości. A to na motocyklu jest akurat bardzo ważne.
Jadę wtedy raczej odruchowo i wiem, że jakakolwiek zaskakująca sytuacja, byłaby dla mnie 100 razy bardziej zaskakująca! Z pewnością bym coś fantazyjnego wywinęła w ramach reakcji na nią ;-). Dlatego, gdy dziś temperatura wynosiła 34 w cieniu – to nie jeździłam wcale. Nie mogłabym podróżować po gorących krajach, wykończyłabym się…
Ale z zadowoleniem zaobserwowałam na ósemce, że motocykliści mimo upałów jeżdżą w pełnym rynsztunku. Na ok 20 motocyklistów jakich widziałam, ani jeden nie był ubrany w stylu hawajskim.
Ostatnio kolega w pracy przyjechał w zbroi na siatce i się zastanawialiśmy, czy są takie kobiece też. Hmmm takie bardziej wyprofilowane z przodu w zależności od wielkości miseczki? 😉
Hejka. Dziś wracałem po weekendzie na wsi o 6 rano – specjalnie żeby nie było tak gorąco. 80 km do pracy i w pełnej skórze, kominiarce i ciężkich rękawicach było idealnie, może ciut za ciepło ale to raczej jak sytuacja zmuszała do zatrzymania się. W ruchu było super. Ale MATKO BOSKA to była 6 rano 🙂 Teraz siedzę już w biurze (bez klimy of coz) i się rozpuszczam, za oknem stoi moja bielizna (Triumph) i kusi. Ale jak wyjdę o 17 to siedzenie mi chyba 4 litery poparzy. Też myślałem o takiej zbroi na lato (Buzzer się to chyba nazywa) firmowe można już kupić za kilka stówek. Wracając do tematu, pomimo upałów, pomimo tego że już 1h na motocyklu spędziłem już nie mogę się doczekać żeby znów zasiąść za sterami i popruć na jakiejś fajnej trasie.
PS. Troszkę się rozpisałem, ale czego to się nie robi żeby nic nie robić. Pozdrawiam LwG
No u nas o 7 rano było to moje 25 stopni, więc Ci szczerze współczuję pracy bez klimy… Jak się jedzie w trasę to jest bosko, najgorsze jest chyba stanie w mieście na światłach (masz takie bajery u siebie? ;-)).
A podejrzewałam Cie raczej o czoperowate upodobania, a tu proszę… Triumph. Tylko zazdrościć 😉 Ta linia i ten dźwięk mmmmmm
Wiesz, tez nie podejrzewałbym się o taką markę – zresztą marka jak marka ale model który bym na pewno nie kupił (Sprint 955 – 1999r) to była po prostu okazja. Tak to masz rację, szukałem czegoś bardziej czoperowego ale teraz bym się raczej nie zamienił. No i niestety mam takie bajery w mieście które mnie hamują. Na razie spadam – wiadomości dzisiejszego dnia mnie znokautowały. LwG
No i masz narzekanie na upały 😛
Ale wczoraj wyjechałem o 17 przemyśleć pewne sprawy i prawie się wykończyłem, nie pamiętam powrotu do domu taki byłem przegrzany…
No widzisz… Musisz brać ze mnie przykład i jak jest za gorąco to korzystać z kanapy… tej w domu 😉 I nie myśl tyle, bo od tego to mózg się też przegrzewa, a kaski słabo wentylują 😉
Cześć. Dzisiaj jestem znów po 80km ale w super porannym, orzeźwiającym klimaciku. Bajkaa. Kawka i do pracy…
Ja w pon nie dałam za wygraną i pojechałam moto w pełnym rynsztunku. Rano było ok.25 stopni, jak stałam na światłach wiedziałam, że to w sumie kiepski był pomysł, dobrze, że do pracy blisko. Wracają po 17 było ok.36 stopni, minęłam dwa skrzyżowania i już byłam mokra. Nawet mocne rozpędzanie się nic nie dało, bo zamiast chłodu czułam walące mnie gorące powietrze. No przyznam niezły hardcore;-)
Co do zbroi na siatce, są damskie, a owszem niby mają z przodu wyprofilowane miejsce na biust. Ale, jak ktoś ma większy zbroja mocno odstaje. Zresztą średnio jest bezpieczna, na wypadek upadku siatka szybko się urywa i lecisz po skórze, zresztą wszystko by się też poprzesuwało.
A widzisz, czyli jednak są. No ale taka siatka to faktycznie słaby pomysł jak się drze, bałam się też, że może się np wtopić w skórę przy spotkaniu z gorącym asfaltem + temperatura tarcia.
A tu na przyszły weekend znów zapowiadają tropikalne temperatury. Pozostaje wstawać bardzo rano lub wyruszać wieczorkiem (jasno jest jeszcze długo).
Raczej rano, jest jeszcze wcześnie jasno, chłodno. Dzisiaj znowu 80 km, w Siewierzu ciepły croissant (śniadanko) w biurze kawka i tak w koło Macieju. Jutro w Chorzowie jakieś targi motocyklowe powiązane z jakąś akcją charytatywną… pewnie będę, może się wybierasz w moje okolice? https://targislaskie.pl/
No to fajne masz te poranne przejażdżki 😉 Ale to ponoć ja jestem optymistką, nie Ty? Czy myślisz, że takim „wypierdkiem” motocyklem i z ramieniem po ostrym crashu to ja jestem w stanie do Ciebie dojechać z kotliny kłodzkiej? 😉
No dobra, przesadziłem… Ale odkąd pierwszy raz byłem w Kotlinie Kłodzkiej to ciągnie mnie tam bardzo, niestety w tym roku zostają tylko przejażdżki po okolicy, może w przyszłym sezonie się uda. Plany są ambitne, z jednej strony Bieszczady z drugiej Góry Stołowe, mmm… rozpływam się w marzeniach… Ale co by nie być zbytnim optymistą dodam, że na pewno się nie uda 🙁
Jeśli chodzi o zbroję – sprawdza się bardziej w sportach terenowych czy ślimaczeniu się po mieście. Do tego KONIECZNOŚCIĄ wręcz jest bluza – jersey, która świetnie zapobiega zaczepieniu się siatki zbroi lub przesunięciu się ochraniacza przy uderzeniu. Jeżdżę terenowo i mam już sporo wywrotkowych doświadczeń, z całego serca mogę polecić, ale raczej nie do jazdy z dużą prędkością. Jeśli już – dobrze jest na zbroję założyć kurtę, np. tekstylną. Wtedy jest się niemal nie do ruszenia. 😀
Zbroje dla kobiet są, rzekłabym, przereklamowane. Ja mimo biustu D kupiłam zbroję męską. Co prawda muszę jeździć przez to w staniku sportowym i trochę odstaje, ale jakoś wykonania i plastików jest taka sama lub lepsza, niż w zbrojach wyprofilowanych damskich z bardzo wysokiej półki cenowej… Kwestia tego na czym babie zależy. Ja osobiście polecam szukać z wersji męskich, spokojnie (mając biust do miseczki C, bo na D trzeba już ich trochę poprzymierzać) można sobie coś wybrać, a nie wydawać kosmicznych sum na średniej jakości zbroję. Dla drobniejszych babek można szukać z dziecięcych rozmiarów, albo kupić oddzielnie buzer, ale to już raczej tylko dla terenówek, bo na asfalcie np. łokcie są dość mocno zagrożone.
Dzięki za info, mi to się raczej nie przyda – ale może czytelniczki skorzystają 😉 Wyleczyłam się z jazdy terenowej (jedynie ubite dróżki mi się zdarzają), bo z 10-ma śrubkami w ramieniu nie chcę ryzykować. No i sprzęt mocno się dobija, felgi pokrzywione i wszystko się telepie hehe