Marzenie posiadania lepszego sprzętu odwlekło się w czasie. Bo zamiast skredytować nowy motocykl – zainwestowałam w… zęba 😉 Tak, tak będę miała uśmiech wart 6 tys! (mam nadzieję, że to będzie adekwatne do porażającego blasku z zębów bijącego).
Masakra jakaś. Ale wyjścia nie było, bo to ząb przedni i stan zapalny zniszczył korzeń, potrzebny implant.
Wydatki ze Stringiem też będą, bo przednia felga musi być wymieniona, doprostować się nie da i jeszcze nie wiem co z tyłem będzie… OC i przegląd za rogiem, a jeszcze gaz mi się zacina. Dziś bym wjechała centralnie w ścianę ;-), bo gaz przeskakuje zamiast iść płynnie. Jest już w serwisie, chłopaki ogarniają i szukają felgi.
Jak duży wpływ ma psycha na komfort jazdy – to się przekonałam jadąc do dentysty. Nie byłam raczej w stanie wyluzowanym, a wprost przeciwnie i jazda szła makabrycznie! Jakbym walczyła z motocyklem, a nie współpracowała. W samochodzie nie czuje się tak bardzo tej różnicy.
Miałam też sytuację, gdy nie wiedziałam, czy samochód uzna moje pierwszeństwo. Przyśpieszyłam, żeby zdążyć przed nim, ale jak to baba – musiałam to przemyśleć…
Podczas takiej sytuacji nie ma czasu na kalkulację, myślenie i wybór czy hamować, czy gazować – decyduje instynkt i podświadomość. Podjęłam decyzję na podstawie odległości i pędu tego samochodu (tak mi się przynajmniej wydaje), ale równie dobrze decyzja mogła być błędna. Władzę przejmuje instynkt, pewnie nawyki i ogólna skłonność do podejmowania (lub nie) ryzyka. Myślę, że wielu motocyklistów było z takiej sytuacji i niektórym się nie udało zadecydować dobrze (biorąc pod uwagę statystyki wypadków na pierwszeństwie z motocyklistami). Można sobie wmawiać, że następnym razem lepiej się zatrzymam, ale czy potem, na poziomie podświadomym tak zadecyduję?
p.s. rany, jakiś poważny mi ten wpis wyszedł, jak nie mój hehe ale to przez depresję finansową 😉
UPDATE: Czekam na decyzję mechaników, czy znajdą mi 2 używane felgi, czy tylko przód kupię i przełoży się szprychy (drugie koło zrobię wtedy w przyszłym sezonie). Padło pytanie: „Jak ja tym jeżdżę, bo jak się puści kierownicę to jedzie w pole”, to odpowiedziałam: „Normalnie, po prostu nie puszczam kierownicy ;-)”. Przy ściąganiu opony jeszcze dętka poszła na szwie – dobrze, że nie w trasie…
depresja finansowa, skąd ja to znam… głowa do góry!
Ja dzisiaj pierwszy dzień po 4-dniowym urlopie ogłaszam dzień wdrażania do pracy – czyli się obijam. Ale co tam, mając chwilę wolnego też przeanalizowałem wydatki na motocykl i poza jakimiś świecami, płynami i filtrami to w powinienem jeszcze wymienić uszczelniacze w lagach co w sumie daje już pokaźną sumkę… oj, chyba będzie trzeba sprzedać nerkę 🙁
Wiesz, podsunąłeś mi pomysł – może sprzedam swoje 10 śrubek?? hehe Będzie plus dla mnie bo szybciej się ich pozbędę niż kolejka jest na NFZ (początek 2014), a to jakieś lepsze metale to może i zarobię 😉
A tak serio to jedynym pocieszeniem w tych wydatkach moto jest boskie spalanie Stringa 2,5 litra. I już mi się humor poprawił!
No i to jest piękne… Moje 3 cylindry jednak są bardziej paliwożerne 6-7 jak się szanuje 🙂
No to pod koniec miesiąca strach odkręcać hehe
Dlatego o tej porze czytam bloga a nie śmigam 🙂