Ja się nadal rehabilituję, a String musi iść na operację ;-). W ubiegły weekend miał transfuzję (czytaj: wymianę oleju), a w kolejny muszę go zostawić na parę dni. Będzie miał „operację” na felgach i szprychach, bo koniecznie trzeba ten przód doprostować (kierownica wali), i chyba nad tyłem też lekko popracować. Mam nadzieję, że będzie się prowadził potem, jak na grzeczny motocykl przystało! 😉
A ja pierwszy raz miałam rehabilitację indywidualną na NFZ, bo zwykle to taka jest tylko na papierze. Wchodzi 5 osób, dostaje instrukcje i pracy z rehabilitantem – zero. Tym razem zajęcia były tylko z panią, która rozciąga, naciąga i widać efekty!
Ale, żeby nie było tak optymistycznie (że NFZ cacy i takie tam) to dopowiem, że mam jeszcze 1 cykl i do końca roku nie ma już nigdzie miejsc…