Korzystając z dzisiejszej, sprzyjającej aury postanowiłam poczynić krok, mały w oczach ludzkości, a olbrzymi w moich własnych – odpalić Stringa po rocznej przerwie i skonfrontować tą sytuację z niesprawnym (jeszcze) ramieniem.
Oczywiście nie obyło się bez pogubionych śrubek od akumulatora, ale tato coś tam wykombinował na zastępstwo. Chwila ciszy i odpalam… Kręci, kręci i nic! Opamiętałam się w porę, że ssanie nie włączone i odpalił wreszcie! Zrobiłam yabadabadooo z radości i jak się rozgrzewał, to trochę go umyłam (bo nie przeszedłby testu białej rękawiczki 😉 ).
Okazało się, że niezbyt dobrze się przygotowałam do tego wiosennego debiutu i oprócz kasku, nie mam nic na motocykl (ciuchy zostały we Wrocławiu). Ubrałam jeansy, wysokie trampki (no co? Chronią kostki! ;-)), softshell i rękawiczki, tyle że snowboardowe ;-).
Wzięłam papiery motocykla i z bijącym sercem ruszyłam na jazdę testową. Prawie jak pierwszą, bo niby pamiętałam, co się robi i jak, ale po roku przerwy kierownica mi tańczyła na pierwszych kilku metrach. Odkręciłam manetkę i odzyskałam równowagę… ducha. Ja i mój motocykl – znowu w jedności! Może nie do końca jeszcze pewnie przy manewrowaniu, ale w pełnym przekonaniu, że znów zajęłam właściwe mi miejsce.
Początkowo String mi gasł na wolnych obrotach, ale przegoniłam go na prostym kawałku i już chodził jak należy. Tylko ja uświadomiłam sobie po drodze, że nie wzięłam z domu prawa jazdy. Nie przejęłam się zbytnio, bo na wsi kontrole drogowe to rzadkość. Przynajmniej w teorii 😉 i może nie w długi weekend…
Ręka czuła się dobrze, nie bolała (albo trudno czuć ból w tak wiekopomnej chwili), ale nie chciałam jej katować, więc po paru kilometrach zawróciłam do domu i spotkałam się oko w oko z… radiowozem. Jechałam płynnie, nie zwracając uwagi. No ale nie było żadnej innej ofiary w pobliżu – więc kątem oka zobaczyłam wystawiony, czerwony lizak! No to d… – pomyślałam, ale postanowiłam trzymać fason. Panowie się cofnęli i przez szybkę pytają: czy to skuter? Ja na to, że nie – więc jednak wysiedli ehhhh (w kłamaniu to mocna nigdy nie byłam ;-)).
Ale policjanci byli sympatyczni i z uśmiechem zaczęli oglądać Stringa, stwierdzając, że bardzo fajnie wygląda i, że coraz więcej kobiet widują na motocyklach. Przeszliśmy do dokumentów i musiałam wydusić: „ups, zapomniałam prawka, ale mieszkam kilometr dalej i zaraz mogę przywieź”, upewnili się, że oby na pewno wiem, że potrzebuję kat. A i jeden poszedł mnie sprawdzić, a drugi zaoferował… dmuchanie ;-). Było trochę śmiechu, bo nie da się tego zrobić przez podniesioną szybkę w kasku i musiałam… się rozebrać (z kasku oczywiście ;-)). Jak przeszłam wszystkie testy pozytywnie, to zostałam pouczona o konieczności posiadania ze sobą dokumentów i szybko wypuszczona, bo już znalazła się kolejna ofiara w zasięgu wzroku. To była moja pierwsza kontrola od czasu posiadania kat.A i z pewnością ją zapamiętam!
Tymczasem String zaparkowany czeka na kolejny weekend, bo nie czuję się jeszcze na siłach, by nim pojechać do Wrocławia, a tam mam właśnie miesięczną rehabilitację. Byle do weekendu! 😉
p.s. i oczywiście przywiozę pełny rynsztunek motocyklowy, żeby wstydu nie robić 😉
Gratulacje!!! Jestem z Ciebie dumna! 🙂 (z tego że jechałaś, a nie że bez prawka 😉 Twój hart ducha i zawziętość na postawione sobie cele jest naprawdę godna podziwu więc trzymam kciuki, żebym niedługo mogła dać Ci kolejne lekcje przeciskania się między autami 😉
A gdzie masz kolejne wakacje?
No niestety wczasy się skończyły i już została mi tylko rehabilitacja stacjonarna, i prawdopodobny powrót do pracy na koniec lipca. Także moje obijanie się dobiega końca 😉 Z przeciskaniem się między autami to poczekajmy do czasu, aż od nowa poczuję się pewnie w siodle 😉 Pozdrawiam!
rehabilitacja stacjonarna, czyli wypalanie paliwa pod Wrocławiem? 🙂 W sumie to może i takie działania ukierunkowane na pasję dadzą większe efekty. Grunt że już pierwsze koty za płoty, bardzo się z tego powodu cieszę! Trzymam kciuki za kolejne postępy, powodzenia!
Pamiętaj.Dowolne urządzenie, uszkodzone w dowolny sposób (z wyjątkiem całkowitego zniszczenia),będzie doskonale działało w obecności wykwalifikowanego personelu naprawczego. Życzę powrotu do zdrowia