Hmmm z egoistycznego punktu widzenia – to ja się cieszę, że wiosny jeszcze nie ma! Serce mi pęka, jak jeżdżą pierwsze motocykle. Widzę wtedy każdy szczegół: zmianę biegu, odkręcenie manetki, wychylenie ciała… i w duszy, aż coś krzyczy: „Ja też! Ja też chcę!”.
A jakby tak jeździły co chwilę? Jak ma moje biedne serce to wytrzymać? 😉
Po sanatorium jest dużo lepiej, mam więcej siły w ręce i wyżej ją podniosę, ale niestety – jeszcze do kierownicy za słabo. Ale nie tracę nadziei – kolejny turnus już w maju i po nim planuję obudzić Stringa. Wymienię olej, poszukam felgi i będę sobie jeździć u rodziców na wsi jakieś mniejsze dystanse.
To jest plan optymistyczny. To jest plan, który mnie motywuje!
p.s. A dziś pierwszy raz po wypadkowej przerwie odpaliłam… kijki nordic walking. Najpierw zrobiłam rundę po korytarzu, bo nie byłam pewna, czy już taki wymach zrobię ramieniem. Ale test wypadł pozytywnie i pośmigałam z godzinkę ścieżkami. Na prawdę dobra rehabilitacja! Do Świeradowa też je muszę zabrać.
Prędkość nie powala hehe No ale w końcu to dwie nogi a nie dwa koła 😉