Miałam już wrócić do pracy, bo rezultaty ćwiczeń były zadowalające (jeżeli chodzi o pracę przy kompie, bo do pełnej sprawności to mi jeszcze daleko…). A zamiast tego wróciłam do punktu wyjścia – ból jak po operacji, robienie wszystkiego lewą ręką, spanie na wznak, zero siły w mięśniach. Diagnoza? Zapalenie mięśnia! Albo od ćwiczeń albo od płyty.
Porażające uczucie, tak wrócić na początek tej walki o sprawność. Z optymistycznego postępu – wdeptana w ziemię…
Do góry głowa – co nas nie zabije, to nas wzmocni. Jesteś twarda, dasz radę 🙂 Zapalenie minie i wróci uśmiech i entuzjazm do wszystkiego. Trzymam za Ciebie kciuki!
Umyj stringa, samo minie 🙂
Dzięki Koma 😉 Musze sobie to wmawiać!
A String śpi, nie będę go budzić, żeby umyć – tak w środku zimy 😉 Może pogłaszcze hehe
Trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia.
Dzięki, ale szybko to chyba jednak nie będzie… Zus mi dał kolejne 5 miesięcy czasu i „wczasy” w Świeradowie. Diagnozy nadal konkretnej nie ma, ale leki przeciwzapalne działają na tyle, że na szczęście da się ćwiczyć. Czyli, byle do przodu! 😉