Akcja „String jedzie na wakacje” powiodła się, aczkolwiek przybrała zupełnie nieoczekiwany obrót…
W piątek wieczorem otrzymałam telefon od Lucyny, która była właśnie na imprezie i opracowała nowy plan ;-). Okazało się, że gdy opowiadała, że musi balować delikatnie, bo rano jedziemy ze Stringiem – to jednemu z jej kolegów zapaliły się ogniki w oczkach, na samą myśl, że mógłby się przydać! Piotrek, bo o nim mowa, ma prawko kat. A, wieloletnie doświadczenie w jeździe – tylko jego motocykl zmienił właściciela, bez jego wiedzy!
Wyruszyliśmy rano na akcję String w pełnej obsadzie – ja, Lucyna, jej świeżo nabyty mąż Michał i Piotrek. Nie powiem, ze nie miałam obaw… No ale wszyscy ręczyli za to, że Piotrek da radę – i dał ;-).
Miałam oko na Stringa w bocznym lusterku Forda, którym jechaliśmy przodem. A String miał pewnie frajdę, że mógł się wreszcie trochę rozwinąć z prędkościami! Przeżyłam jedną chwilę grozy, jak rozpędzona mocno Alfa Romeo, uniemożliwiła Piotrkowi zmianę pasa, ale reszta trasy przebiegła bez stresów.
W tym miejscu dziękuję z całego serca (własnego i Stringa) wesołej ekipie, za sprawnie przeprowadzoną akcję „String jedzie na wakacje”. I oczywiście równie mocno dziękuję Małgosi i Pawłowi, za zapewnienie dachu nad głową Stringowi w Obornikach. Dzięki nim mogłam bezstresowo i komfortowo uczyć się jeździć, a każdą chwilę u nich spędzoną wspominam z uśmiechem!