Jazda piąta po mieście

Ufff, było lepiej! 🙂
Dalej mam „stresa” przed wyjazdem na miasto – to takie pomieszanie adrenaliny ze ściśniętym żołądkiem. Może to wynik niezbyt udanej poprzedniej jazdy. Aż strach pomyśleć, co będzie na egzaminie?

Zdecydowanie nie miałam dnia do większych prędkości, ale za to nie popełniłam zbyt wielu błędów. Nadal zdarza mi się nie wyłączyć kierunkowskazu, niepewnie zachowuję się w zakręcie i czasem z wbiciem jedynki na światłach mam problem. Więcej grzechów nie pamiętam ;-).

Instruktor Waldek zwykle mówił, że siedzi na motocyklu za mną – jak na szpilkach, a tym razem powiedział, że mało nie zasnął ;-)! Może to wina pogody, a może po prostu miałam dobry dzień. Tak czy siak, podsumował – że terapia szokowa w moim przypadku przyniosła rezultat!

Szukam Szkoły Jazdy!

Jakoś średnio podoba mi się styl uczenia jazdy na motocyklu po mieście – jedzie sobie kursant, a za nim Pan samochodem udzielający wskazówek. Dlaczego to nie fajne? Bo jest za motocyklistą, więc nie widzi tego co on (a jak widzi to chwilę później – oby nie za późno!) i raczej ma inną perspektywę do postrzegania odległości.

Nie może być przecież też za blisko, bo kursant się uczy i może wywinąć jakiś numer. No ja jestem zdolna i pewnie na początku, nie jeden atak paniki bym zaliczyła. A czy mogę liczyć wtedy na Pana siedzącego z tyłu w aucie? No dobra, zawsze może mnie obtrąbić ;-)!

Wiem, że dla niektórych taka nauka to tylko formalność, bo jeździć już dawno umieją, no ale dla mnie to szkoła pod podstaw – więc muszę ją wybrać dobrze!

motorsfera na mieście
No i przyszło olśnienie… kiedyś (obracając się tradycyjnie w stronę ryczenia silnika) zobaczyłam na wrocławskiej ulicy niespotykany obraz. Parę prawie jak Flip i Flap – czyli ścigacz z instruktorem na sobie i obok „kawałek ścigacza” z kursantem. Jeden pewny siebie i dowodzący, drugi raczej niepewny – ale walczący!

Wow – pomyślałam. To jest prawdziwa szkoła jazdy na motocyklu.

Z pomocą przyszedł „wujek Google” i na hasło „instruktor na motocyklu Wrocław” – ujawniła się Szkoła Motocyklowa Motorsfera. No to pora wziąć sprawy we własne ręce! I w te same ręce manetki? 😉