W ubiegły weekend nigdzie motocyklem nie mogłam pojechać, ponieważ został w serwisie. I tak w tym roku wydatki nie są tak duże, jak w ubiegłym (opony, napęd). Do wymiany są klocki hamulcowe z przodu i tradycyjnie olej, choć wyskoczyła też niespodzianka – wyżarta rama. Wygląda tak, jakby zniszczyła się od kwasu, wypływającego z akumulatora, ale…. akumulator świetnie działa i jest czyściutki tak samo, jak puszka pod nim. Strasznie to dziwne, może mechanik znajdzie przyczynę.
W weekend odbywały się targi turystyczne we Wrocławiu, postanowiłam się tam wybrać i to był świetny pomysł. Pierwszy dzień uważam za bardzo udany, dzięki opowieściom podróżników przeniosłam się na chwilę do: Albanii, Kazachstanu, na Kubę i Madagaskar oraz gdzieś pod K2. Chodzenie po stoiskach wystawców, zbieranie ulotek i te tłumy – to nie moja bajka, więc nie pytajcie, co tam było haha.
Na koniec byłam na spotkaniu z „Oderwany”, który robi fantastyczne zdjęcia… smartfonem. Uświadomiłam sobie, że robię tysiące zdjęć i pozuję do nich, kompletnie się nie wysilając, cyk i w drogę. A czasami wystarczy nieco wiedzy, chwila namysłu i efekt może być niesamowity. Oderwany zmotywował mnie do nauki! Serio!
Drugi dzień targów turystycznych też był spoko. Było rowerem przez Europę, pieszo po Ugandzie, dobrych rad udzielał telewizyjny Jakub Porada i dowiedziałam się, jak się szuka tanich połączeń lotniczych. Wiem już też, jakie mity krążą w temacie wolontariatu, ile jest w tym pomocy, a ile biznesu. Generalnie weekend poszerzający horyzonty 🙂 choć brakowało mi tam podróży motocyklowych…