Melduję, że akcja String 2 się powiodła ;-)! Niedzielna pogoda była idealna na przewiezienie motocykla, a Eliza świetnie sobie poradziła ze Stringiem.
Po kilku przejazdach zapoznawczych po parkingu, wyruszyłyśmy w trasę – ja i Karola w samochodzie, a za nami Eliza na moto. Trasa przebiegła bez przygód, a Eliza miała okazję na własnej skórze odczuć te bicie kierownicy i niewygodną kanapę. Mam nadzieję, że ten pierwszy temat (wymiana felgi) jeszcze w tym sezonie załatwię.
Tymczasem Stringa mam za ścianą i sobie tu miesiąc „popauzujemy” razem. Blizna się bardzo ładnie goi, ręka nadal boli w nocy, ale w dzień jest już całkiem znośnie. Zakres ruchu jeszcze, niestety słaby…
Biorąc pod uwagę, że już wyglądam jak twardziel – mam tatuaż i bliznę na jednej ręce – to chyba muszę zmienić motocykl, na taki „czarny i zły” dla twardzieli ;-).
p.s. Wypadek miałam 2 dni przed urodzinami i dopiero teraz dostałam prezent, który do szpitala raczej nie pasował – fachowy kombinezon przeciwdeszczowy! Takie sytuacje jak TU opisana już mi nie grożą ;-).