W ubiegłym sezonie kilka razy brałam udział w inicjatywie kobiecych wycieczek motocyklowych Triumph Dziewczyn, organizowanych przez Triumph Wrocław. Każdą miło wspominam, dlatego też chętnie zapisałam się na edycję tegoroczną. Okazało się, że formuła wycieczki została wzbogacona o szkolenie z jazdy precyzyjnej z Elizą z MotoPomocnych, co mnie bardzo ucieszyło. Mogłyśmy się wreszcie poznać na żywo, bo choć blisko od siebie mieszkamy, to jakoś nigdy nie było okazji.
Tym razem nasza ekipa liczyła 12 motocyklistek, były stałe bywalczynie, jak i nowe dziewczyny. Wycieczkę do Lubiąża prowadziła tradycyjnie Magda Rocket Queen. Wyjazd z Wrocławia w sobotę nie należał do najłatwiejszych dla takiej grupy i się okazało, że po drodze część jej się zgubiła. Po telefonicznym namierzaniu mogłyśmy ruszyć dalej w pełnym składzie.
Na obiadek pojechaliśmy do Karczmy Cysterskiej w Lubiążu. Ja zdecydowałam się na polecane pierogi, ale w wersji, jakiej jeszcze nie jadłam – szpinakowe z mięsem. Posilone, wybrałyśmy się na krótki spacer pod Opactwem Cystersów, choć często słyszę, że niektórym to miejsce kojarzy się bardziej z „wariatkowem”, bo przez jakiś czas był tam szpital psychiatryczny (i też nadal w tej miejscowości takowy funkcjonuje).
Po wycieczce wróciliśmy pod siedzibę Triumph Wrocław, żeby wziąć udział w drugiej części spotkania, która miała być bardziej edukacyjna. To był taki wstęp do pełnego szkolenia z jazdy precyzyjnej, który obejmował teorię i kilka ćwiczeń praktycznych. Szkolenie prowadziła Eliza (Moto Elizz na FB) z MotoPomocnych, która z zapałem wzięła się za poprawianie naszego stylu jazdy, co zaraz przekładało się na precyzję w wykonywanych przez nas ćwiczeniach. Każda z nas zauważyła poprawę swoich umiejętności, przy technice jazdy, jaką wpajała nam Eliza.
Jedno z ćwiczeń to była ósemka, która mówiąc wprost – jest dla mnie figurą dramatyczną, ponieważ jej skutki odczuwać będę już do końca życia, a było to tak: https://pamietnik-motocyklistki.pl/2012/09/04/moja-tragiczna-w-skutkach-honda-gymkhana/. A tak wyglądał mój „robaczek” po wyjściu ze szpitala: https://pamietnik-motocyklistki.pl/2012/09/10/prognozy-nie-sa-rozowe/. Ponoć trzeba mieć szczęście, żeby mieć takiego pecha…
Mimo to pojechałam z rozpędu na to ćwiczenie, ale im dłużej o nim myślałam, tym bardziej rosła we mnie niechęć do kontynuacji doskonalenia przejazdu tej figury. Dziewczyny jednak nie dały mi taryfy ulgowej i musiałam się z tym zmierzyć. Z obecnym motocyklem jeszcze nie do końca się czujemy, więc łatwo nie było, ale postęp jednak zauważyłam. Później były jeszcze inne ćwiczenia i w międzyczasie nieco teorii.
Eliza jest na początku swojej drogi w roli instruktorki, ale jestem przekonana, że ten kierunek jej rozwoju jest idealnie dobrany do jej zapału i charakteru. Taka instruktorka potrafi zmobilizować, przekazać wiedzę, podrasować umiejętności swoich uczniów i wprowadzić dobre nawyki do codziennej jazdy. Choć to było krótkie spotkanie, zachęcające do poszerzenia wiedzy i umiejętności, to i tak widzę jego pozytywne skutki.
Tak sobie myślę, że takie szkolenia warto robić do skutku, do wyrobienia pozytywnych nawyków. Sama przeszłam kilka szkoleń, też na torze, a jednak po czasie (zwykle po restarcie sezonu) łatwo się wraca do starych, niezbyt korzystnych nawyków. A i ta wyrobiona w sezonie jedność z motocyklem, pewność jazdy w każdych warunkach, musi od nowa się odbudować. Dlatego warto odświeżać wiedzę i szlifować umiejętności na szkoleniu min. raz w roku.
To był super dzień z koleżankami – motocyklistkami. Widać, że mamy tę moc i pasja motocyklowa w naszym życiu nie jest żadnym przypadkiem. Dziękuję salonowi Triumph Wrocław za taką wyjątkową inicjatywę!
Zdjęcia w większości robiła Paulina Miodońska, część jest moja i od innych koleżanek.