Pałac Jedlinka i pancerny pociąg Hitlera

Mam zaległe 3 wpisy i powoli biorę się za nadrabianie. Miałam mało wolnego czasu, bo organizowałam charytatywną zbiórkę rzeczy połączoną z paradą motocyklową. No i zgubiłam telefon niestety, gdzie miałam mnóstwo zdjęć z moich wycieczek. Zostało mi tylko to, co zdążyłam na facebooka wrzucić. Telefon był nowy i wcale nie tani, a odleciał mi razem z saszetką do nawigacji z kierownicy w czasie jazdy. Prawdopodobnie to było w Złotoryi i ktoś go znalazł, bo kartę wyciągnął.

Trochę mnie to wszystko podłamało. Bo to nie tylko o koszt zguby chodzi, ale i o wartość sentymentalną. Zdjęcia z ostatnich wypadów, które nie zgrałam i przywiązanie do tego modelu. Teraz mam jakiś tani, duży i to wcale nie jest to samo… No cóż, trzeba się ze zgubą pogodzić i do przodu iść, tfuu jechać.

W niedzielę, bodajże 19 września, nie miałam pomysłu na wyjazd to dołączyłam do wycieczki Motocyklowych Łowców Przygód. Celem był Pałac Jedlinka w Jedlinie Zdrój i Pancerny pociąg Hitlera obok. Już chyba ze 2 lata nie jeździłam z dużą ilością motocykli, po tym jak poczekałam na ostatnich w grupie, jednak już nikt nie poczekał na nas. Wiem, że to trudne – ogarnąć te 50 osób. Jednak priorytetem powinno być to, żeby grupę w całości doprowadzić do celu. Jedna osoba znająca układ trasy, która zamyka stawkę to podstawa. O kulturze jazdy w grupie nie wspomnę.

Po dwóch latach spróbowałam znowu i w sumie ucieszyłam się z tego, że kultura jazdy jest o niebo lepsza. Każdy w miarę trzymał swoje miejsce, a Ci najszybsi pojechali całkiem przodem. Ja byłam jakoś w środku, starając się dostosować prędkość tak by widzieć tych z przodu, a nie zgubić tych z tyłu.

Wszystko było pięknie, tak jakoś do Świdnicy, gdzie na światłach została znaczna część grupy, a przód popędził sobie dalej. Ja załapałam się na ogon tego przodu i znowu odstawałam na tyle, żeby Ci ruszający ze świateł mieli szansę mnie dojrzeć. Ale potem wielokrotnie skręcaliśmy i reszta nie miała możliwości dojechać. Na szczęście był tam jakiś ogarnięty człowiek z nawigacją i ogon doprowadził. Wracałam już sama i chyba znowu zrobię sobie ze 2 lata przerwy od dużych grup, bo ja się niestety wszystkim przejmuję 😀 .

Było nas ok 50 osób, więc załapaliśmy się na promocję biletową i zwiedzaliśmy w 3 grupach. Moja zaczęła od krótkiego filmu, potem obeszliśmy pałac, by zakończyć zwiedzanie na pociągu. Pałac, jak większość na Dolnym Śląsku, miał swoje czasy świetności i blasku, później stał się bazą hitlerowskiej organizacji Todt, by na koniec w sali balowej zamieszkały… świnie! Serio! Pałac po wojnie był używany jako budynek PGR. Nowi właściciele odnawiają go powoli, starając się zachować historyczne ślady świetności pałacu.

Pancerny pociąg Adolfa Hitlera America to po prostu kopia kilku jego wagonów. W środku jest kilka miejsc siedzących i ogląda się tak krótki film dokumentalny. Może dla fanów historii to jest coś „WOW”, dla mnie jakoś nieszczególna atrakcja, ale dowiedziałam się, że taki pociąg istniał i jakie były jego losy.

Niestety zdjęć mam tylko 30, bo tyle wrzucić zdążyłam na facebooka. Z wycieczki miałam ok. 100…