Ostatni weekend nie był wycieczkowy, bo w sobotę pracowałam, a w niedzielę strasznie lało. Zrobiłam te 200 km z punktu A do B i nic poza tym. Uczyniłam też krok, by w jakikolwiek sposób wyratować Pomidora z opresji zdrowotnych i wystawiłam go na allegro (następnym razem postaram się o jajcarski opis, bo tym razem nie miałam weny):
https://allegro.pl/honda-vigor-dominator-fx650-r-2000-do-remontu
Jeżeli go sprzedam to dobrze, jeżeli nie – to jesienią pójdzie do remontu, a niestety tani on nie będzie.
Na eMTeku będę prawdopodobnie jeździć do końca miesiąca, a potem nie wiem co dalej… Zmieniam pracę i przyszłość to jedna, wielka niewiadoma, a w dodatku bez zdolności kredytowej (bo umowy na czas nieokreślony chwilowo brak).
Dzisiaj miałam okazję przymierzyć się do pewnego brzydala, który z boku strasznie mi się podoba, jednak z przodu jest nieco przerażający! Mowa o Ducati Multistrada 620. Leży mi idealnie na wysokość, wagowo i wizualnie – ale tylko z boku i tyłu haha. Właściciel zapewniał, że to bardzo fajny, wygodny sprzęt i z małym apetytem na paliwo. To co mnie powstrzymuje od dopisania go na kandydata na przyszły motocykl – to niska dostępność tego modelu w Polsce, a co za tym idzie i dostępność części poza drogim kanałem marki, jak i używanych.
Co przyniesie życie? Zobaczymy…
Czekamy na kolejne relacje z trasy! 😉