W ostatni weekend, a najbardziej w sobotę – kręciłam się po okolicy. Zajrzałam sobie na Kustom Konwent, który odbywał się w mrocznej hali, zamkniętej zajezdni tramwajowej. Motocykle custom, retro samochody, pin-up dziewczyny, tatuaże i sporo dzieł handmade – taki klimat ma to spotkanie.
Czy to mój klimat? Chyba nie do końca, choć mam i motocykl, i tatuaż, i lubię gotyku słuchać czasami 🙂 . Aczkolwiek myślę, że przyjdzie taki moment (zwany dojrzałością, czy też starością haha), kiedy dostojnie będę się bujać takim customem. Mam zamiar długo pisać tego bloga – to może i Wam będzie dane zostać świadkami takiej przemiany 🙂 .
Tymczasem mała galeria z Kustom Konwent 2016 we Wrocławiu:
Czasem się zastanawiam na ile motocykle są środkiem wyróżniania się z tłumu, a na ile pasją. Na ile chęcią zwrócenia na siebie uwagi, a na ile sposobem na pokazanie własnego stylu. Taki kontrast w przeciągu kilkunastu minut zaobserwowałam – motocykle custom i ich właściciele cudnie wystylizowani, a na światłach dwóch motocyklistów w wersji „zdrapka” na ścigaczach, którzy w oczekiwaniu na zielone światło strzelali sobie selfie. Jednak jedna i druga sytuacja trudna jest do zdefiniowania, co pasją jest, a co po prostu szpanem.
A ja się dalej bujam (jeszcze chwilę) na eMTeku, gdzie mnie poniesie. A poniosło mnie popołudniu na zlot w Bielawie. Bardzo fajna jest miejscówka tego zlotu, bo nad zalewem. Przy czym ta hałaśliwa część koncertowa jest na polanie, a nad wodą można się zrelaksować nieco spokojniej. Na przejażdżkę wyciągnęłam Magdę, bo dawno nie miałyśmy okazji pojeździć i pobyć sobie tylko we dwie. Nie zostałyśmy na noc, rozjechałyśmy się na koniec w przeciwległych kierunkach. A w niedzielę pogoda mi się nieco załamała i musiałam śledzić prognozy, by trafić w okienko pogodowe między burzami w rejonie.
Ostatnie dni przyniosły niestety wiele smutnych wieści o wypadkach motocyklistów. Dwóch kolegów z którymi miałam okazje jeździć wylądowało w szpitalu, a jeden z nich dzisiaj właśnie ma operację i obawiam się, że może mnie pobić z ilością śrubek w ręce :-/ . Sama miałam w weekend sytuację, że na czołówkę wyjechał mi samochód i nie miał jak wrócić na swój pas (jedno auto za drugim ciasno jechały), to zrobił mi miejsce przy poboczu, żebym go minęła na trzeciego. Popukałam w kask, żeby pokazać co o frajerze myślę, ale cieszę się, że tak się to skończyło…
Skustomowany dzik (traktorek) najlepszy 😛 Ale to też nie moje klimaty. Lubię ładne rzeczy, ale bez przesady 😉 Wystarczy, że inżynierowie marki coś ładnie zaprojektują i dla mnie taka oryginalna uroda jest najlepsza.