Nie miałam wolnego, długiego weekendu majowego, ale mogłam wykorzystać dwa dni na wyskoki motocyklowe. W sobotę postanowiliśmy zobaczyć, popularny wśród motocyklistów, samolot przy jeziorze w Starym Oleśnie.
Pomysł to nietuzinkowy, żeby w prywatnym ośrodku wypoczynkowym postawić sobie samolot Antonow. Samolot, wycofany z użytku, zakupił kilkadziesiąt lat temu właściciel obiektu i przywiózł na lawecie. I tak, pięknie prezentując się na wyspie, stał się atrakcją okolicy. Na zdjęciach w sieci prezentuje się zjawiskowo, ale na żywo i z bliska już nie tak bardzo… Po spacerku i zdjęciach wyskoczyliśmy na (olbrzymią) porcję pierogów do pobliskiej knajpy.
3-go maja pogoda dopisywała, więc postanowiliśmy się wybrać paczką na małą przejażdżkę koleją. Na paru wycieczkach mijaliśmy Krośnicką Kolej Wąskotorową, ale jakoś tak zawsze po godzinach otwarcia. To teraz wybraliśmy się tam specjalnie, a po drodze wpadliśmy jeszcze na znajomą parę Agnieszkę i Witka.
Mieliśmy wyjechać o 12, ale się okazało to niewykonalne, bo trzeba było 30 minut wcześniej próbować zająć miejsce w wagonie, podczas postoju kolejki i go pilnować. Potem przychodzi Pani, sprzedaje bilety i pociąg rusza. Węgla dokładają i zakopcona jest cała okolica, dlatego wybraliśmy sobie wagon ostatni. Trasa jest dość krótka, pociąg zatrzymuje się na małych stacjach, ale niestety nie ma do nich omówienia, trzeba opisu szukać w sieci.
Bilety tanie nie są, biorąc pod uwagę czas przejazdu, ale fajnie przeżyć te charakterystyczne z wiersza Tuwima: „Do taktu turkoce i puka, i stuka to: Tak to to, tak to to , tak to to, tak to to.” Poczuć wiatr we włosach i klimat dawnej kolei. I jeszcze dobry chlebek tam kupiliśmy.
Potem wyskoczyliśmy obejrzeć piękny pałac przy stadninie koni w Golejewku, który postawiono w miejscu zniszczonego zamku. Robi wrażenie ta budowla, aż szkoda, że nie jest zadbana i wykorzystywana. Ponoć w trakcie spraw spadkowych na rzecz rodziny Czarneckich, dawnych właścicieli. A na koniec wyskoczyliśmy na pyszne lody włoskie w Miliczu.