Bez ściemy, prawdziwy dokument o podróżowaniu motocyklem. Gdzie świat nie jest kolorowy a często szary, brudny i zrujnowany. Gdzie liczy się przede wszystkim kontakt z drugim człowiekiem i droga do pokonania przez trójkę przyjaciół.
W czasach, gdy wielokrotnie udowodniono, że ludzie potrafią przejść obojętnie obok kogoś, wijącego się z bólu na chodniku, kiedy liczy się tylko własne ego i postawienie ściany wokół niego, a komunikacja międzyludzka polega na „fejsbukowych” wpisach – na ekranie kin zobaczyliśmy, jak można żyć inaczej. Nie kolorowo, nie łatwo, ale prawdziwie. W bezpośrednim kontakcie z otaczającym światem i z obcymi ludźmi (często bez porozumienia na płaszczyźnie językowej) – w kontakcie dusz, porozumieniu uśmiechem i otwartością na to, co może przynieś nowy dzień.
Początek filmu nieco mnie zdziwił. Wiedziałam, że będzie to dokument finansowany ze środków własnych, ale oczekiwałam nieco lepszej jakości, szczególnie dźwięku. Potem było już tylko lepiej, nie dlatego, że akcja była wartka i sensacyjna – ale dlatego, że cholernie wciąga. Trafne ujęcia, montaż i komentarze narratora, które miałam ochotę zanotować w głowie. Prawda, którą każdy czuje pod skórą, została wyartykułowana, wyśpiewana i zobrazowana. Każdy, mający naturę człowieka dążącego do wolności i do takiego, prawdziwego kontaktu ze światem.
To nie jest sztywna historia, o nie. Poczucie humoru chłopaków nie opuszcza nawet, jak sytuacja jest, lekko określając „niekomfortowa”. Ujęcia i komentarze rozbrajają! Ujmują też ludzkie zachowania, takie szczere i otwarte. To ludzie przy drodze są tu najważniejsi, nie sama droga. A dzięki dokumentowi poznajemy ich wielu: takich, żyjących w wielkiej biedzie, takich z olbrzymią pasją, podróżników i jeszcze innych – z polskimi korzeniami. Duże wrażenie robi gościnność mimo biedy, uśmiech mimo wszystko i wiara (ta w złoty obraz Matki Boskiej i ta w wolność człowieka).
Sami bohaterowie motocyklowej podróży po Azji są tacy… prawdziwi. Oni tam nikogo nie grają, potrafią „prosto w oczy” (oko kamery) powiedzieć co myślą i podziękować tak, że miałam ciarki na plecach. Trzymają się razem i razem rozwiązują wszystkie problemy. A czasem są tacy… transparentni. Bo przez nich widzimy, jaki jest świat.
Z pewnością obejrzę ten film jeszcze raz. A komu go polecę? Nie tylko motocyklistom, a każdemu, kto potrzebę wolności i poznania świata – ma pod skórą.