Park Wrocławski w Lubinie

Szukałam planu na niedaleką, niedzielną przejażdżkę motocyklową i padło na Park Wrocławski w Lubinie. Atrakcja to darmowa i imponująca, bo łączy mini zoo z ptaszarnią i parkiem dinozaurów. Spacer parkiem jest bardzo przyjemny, choć przyznam szczerze, że ptaki w osiatkowanych boksach to dla mnie zawsze dołujący widok. Pozytywnym zaskoczeniem były pawie, których część była za siatką, a część chodziła sobie luzem między ludźmi. Niektóre zwierzęta w mini zoo także miały mało przestrzeni, ale wyglądały na zadbane i już przyzwyczajone do tych ludzi nimi zainteresowanymi.

Prehistoryczne zwierzaki 1:1 są imponujące i jakościowo całkiem dobrze wykonane. Przy każdym jest tablica informacyjna. Niezła gratka dla wielbicieli dinozaurów.

Kolejnego weekendu wyskoczyłam na Rajd Strzeliński, tak z sentymentu do mojej pasji sprzed lat. Muszę przyznać, że lista zgłoszeń była imponująca i rajdy niższej rangi się w naszym kraju świetnie rozwijają. Fotek nie mam zbyt wiele, bo telefon z większej odległości nic sensownego nie złapie. Fajnie było posłuchać tych ryczących silników, poczuć te okołorajdowe zapachy, jak i spotkać po latach kilku znajomych kierowców.

A w międzyczasie nasz przyjaciel Andrzej Turczyn strzelił nam kilka zabawnych fotek z naszym SeeBlue.