Majówka w tym roku, dla niektórych, była wyjątkowo długa (sob-śrd). A z pogodą szału jednak nie było, raczej tak w kratkę, czasem słońce, czasem deszcz. W niedzielę postanowiliśmy wyskoczyć do Muzeum Wsi Opolskiej. Ten punkt już od dawna był w moich planach, ale tak jakoś do tej pory, nie udało się tam dojechać. Wybraliśmy się tam na 4 pary w bardzo zgranej, fajnej paczce.
Samo muzeum pozytywnie wszystkich zaskoczyło. Po pierwsze bilety w przyzwoitej cenie (większość miejsc turystycznych w ostatnim czasie ceny podwoiło lub potroiło), po drugie formuła zwiedzania jest bardzo przyjemna. Nie jest to duży budynek, gdzie oglądać można zgromadzone eksponaty, a bardziej skansen z rekonstrukcjami budynków i wyposażenia, po którym przyjemny robi się spacerek. Nie jest to też zwiedzanie „samopas”, bo większość punktów trasy ma własnego przewodnika, który opowiada o danym obiekcie.
Na początku zapoznawaliśmy się z piękną sztuką ludową, która na Opolszczyźnie się rozwinęła i nadal jest przez pasjonatów z pełnym poświeceniem tworzona.
Później mogliśmy oglądać chaty z różnych regionów, czasów, środowisk. Chaty są w świetnym stanie wizualnym, a odtworzenie ich wnętrz w każdym detalu sprawia wrażenie, praktycznie przeniesienia się w czasie. Chyba najbardziej spodobały nam się opowieści pani przewodnik w chacie krawca, która zauważywszy nasze zainteresowanie, z jeszcze większym zapałem opowiadała nam historie, dotyczące chaty i zgromadzonych w niej eksponatów. Gdyby lekcje historii tak wyglądały, to chyba nie byłoby osoby, która tego przedmiotu nie lubiłaby w szkole!
Teren skansenu jest naprawdę spory, nawet nogi zaczęły nas powoli boleć, bo wybraliśmy tą najdłuższą wersję trasy. Był tam też cały kościół, młyn, sklep i wiele różnych warsztatów przydomowych i rzemieślniczych. A na koniec mogliśmy nawet posiedzieć w ławach szkolnych, takich, co to znamy jedynie z filmów.
Świetne to miejsce, warto je odwiedzić i poznać trochę historii wprost z opolskich wsi. Sposób zwiedzania tego miejsca sprawia, że robi się to z prawdziwą przyjemnością! My po zwiedzaniu załapaliśmy się jeszcze na ognisko i pyszny obiadek u Asi i Tomka.