- Mój blog powstał 13 kwietnia 2011 roku. Na ten moment zebrał 466.759 odwiedzin. Mam już na nim 363 wpisy i bardzo jestem ciekawa, czy ktoś je wszystkie przeczytał do dnia dzisiejszego?
- Doczekałam się właśnie małego unowocześnienia bloga. Jest nowy układ zdjęć w galeriach i zdjęcia można już oglądać w sposób ciągły, przechodząc do kolejnego. Można też wstawiać komentarze na blogu z facebooka (bo wcześniej nieco nadgorliwy filtr spamu niektórym osobom utrudniał komentowanie). W okienku po prawej można też zajrzeć czy na facebooku dałam jakiś nowy wpis.
- Staram się nie czytać bloga wstecznie, bo stare wpisy wydają mi się zbyt szczere albo za słabo napisane i zaraz bym chciała je poprawiać i udoskonalać! Ale przecież nie na tym to polega. Blog to zapis z mojego życia i skoro wtedy tak myślałam i tak to opisałam – to w takiej formie już zostawię.
- Zdarza mi się czytać pojedyncze wpisy, szczególnie gdy mam doła i potrzebuję czegoś na rozweselenie. Moim ulubionym wpisem na takie „okazje” jest ten o pierwszej jeździe w deszczu, bo czułam się wtedy tak beznadziejnie, że to było, aż zabawne: https://pamietnik-motocyklistki.pl/2012/07/21/moj-pierwszy-deszcz-w-trasie/
No to teraz coś o mnie:
- Od 2009 roku regularnie piszę newsy, artykuły, testy i wywiady dla motocaina.pl. Nie mam dziennikarskiego wykształcenia, ale uparcie i małymi krokami, poprzez rajdowe portale szlifowałam swoje umiejętności. Sprawia mi to dużą frajdę i lubię to robić, a o czym zwykle piszę możecie zobaczyć tutaj: https://www.motocaina.pl/edyta-wrucha/artykuly/1.html
- Przyznam się, że nie toleruje hejtu i ciężko mi się pogodzić z faktem, że może on dotyczyć mnie lub moich tekstów w sytuacji, gdy nie ma on sensownych podstaw (bo do błędów to się przyznać potrafię). Wkładam w to co robię i wysiłek, i serce, a przychodzi jeden z drugim i mi to podepta. Wiem, że to ich problem, że mają frajdę z takich działań i taką potrzebę, ale jednak to boli.
- Jestem osobą niepełnosprawną w stopniu umiarkowanym (tzw. II-gim), choć nie widać tego na pierwszy, czy drugi rzut oka. Mam implant w kręgosłupie i metalowy bark, a rękę podnoszę jedynie do 90 stopni w górę i wszystko wskazuje na to, że lepiej nie będzie… Jednak nie obrażam się jak pieszczotliwie mówią na mnie „RoboCop” 🙂 .
- Czerwcowy wyjazd do Chorwacji jest dla mnie największym wyzwaniem do tej pory. Po pierwsze ze względu na ilość kilometrów do pokonania, a po drugie ze względu na wytrzymałość mojej, operowanej ręki. Nie mam pojęcia czy przetrzymam ten wysyłek, ale robię wszystko, by się udało. Przeszłam na zdrowszą dietę i codziennie ćwiczę – mam teraz olbrzymią motywację! Widzę też pierwsze efekty, więc motywuje mnie to podwójnie.
- Nie jestem odważna – to zdanie dla wszystkich przyszłych motocyklistek w szczególności, które boją się uczynić pierwszy krok. To co robię nie jest niczym nadzwyczajnym i nie wymagało ode mnie olbrzymich pokładów odwagi. Moje cele są małe, ale z konsekwencją osiągane. Każda z Was może zostać motocyklistką, choć czasami cel ten wydaje się Wam wielką górą. Jednak już się na nią wspinając, im wyżej będziecie, tym mniejsze będzie wzniesienie przed Wami, a na koniec wystarczą ze 3 zdecydowane kroki, by zdobyć tą górę i swoje marzenia. Motocykl zmienia życie, otwiera nowe perspektywy i tworzy nowe możliwości. Warto podjąć ten wysiłek!
- Być może w przyszłości zostanę instruktorem nauki jazdy motocyklem. Teraz ten cel wydaje mi się olbrzymi i trudno osiągalny, jednak traktuję go, jak tą górę, o której pisałam punkt wcześniej. Jak się uda, to z pewnością się o tym dowiecie!