Kilka upalnych rozważań

Zanim zbiorę się do podsumowania ostatniego weekendu, podzielę się z Wami luźnymi przemyśleniami. Ostatnio myślałam o odwadze, byciu odważnym i co to właściwie znaczy? Bo dla laika i dla kogoś patrzącego zupełnie z boku na pasję, jaką sobie wybrałam – jestem bardzo odważna. Jednocześnie jest wiele spraw, których się boję, które mnie stresują i dla bardziej doświadczonych motocyklistów jestem zwyczajną panikarą. Jedni mnie podziwiają, inni widzą we mnie „cieniasa”. Nie trzyma się to kupy…

Moim zdaniem odwaga to jest ta siła, która nas pcha do przodu w rozwijaniu umiejętności i poszerzaniu własnych granic. Ona sprawia, że lepiej jeżdżę dzisiaj niż pół roku temu. Ona też sprawia, że stawiam sobie kolejne cele. Ale to ja je określam, ja reguluję wielkość wyzwania i swój poziom dopuszczalnego strachu, żeby nie stał się dla mnie zagrożeniem. Bo nikt się mną nie urodził, nikt nie przeszedł tego, co ja – by za mnie oceniać na co mnie stać.

Ostatnio jeździłam trochę po mieście i to jeden z elementów jazdy, w którym nie czuję się mocna, bo nie lubię ryzykować. Nie będę się przepychać między autami, skoro wszyscy zmieścimy się na jednym cyklu świateł. Nie lubię gnać po mieście na złamanie karku, bo wokół tak wiele się dzieje, że zareagowanie na czas może nie być możliwe. A niestety kierowcy samochodów nagminnie nie używają kierunkowskazów albo nagle stają, bo akurat jest dziura na chodniku do zaparkowania.
Kiedyś kolega mi powiedział, że gardzi motocyklistami, którzy stoją za samochodem. Tyle, że jednocześnie kierowcy tych samochodów gardzą nami, za to przepychanie się. Ja mam wybór i jeździć będę tak, jak mi to odpowiada i jak się czuję komfortowo – czyli najlepiej poza miastem 😉 .

koszulka-z-ochran-adrenaline-shell-roadKolejny temat to bezpieczeństwo w upale. Kupiłam sobie zbroję, żeby mieć lepszy komfort termiczny w upale. W czasie jazdy to super rozwiązanie, jednak przy staniu na światłach czarna zbroja nieco dogrzewa. Ciekawe są też ceny, bo damska kosztuje ok 500 zł, a męska najtańsza ok. 180. Nieco odstają w niej panele przednie, ale nic się nie ugniata hehe. Ogólnie polecam, bo wiaterek po ciele przyjemnie podwiewa, a pas chroni nerki. Jak widzę porozbierane panny na motocyklach, to nie nazywam tego pasją, ale lansem. Sorry dziewczyny, ale nie zrozumiem chyba nigdy konieczności latania na motocyklu w trybie plażowym.

Zawsze się zastanawiałam o co chodzi z tym kremem z filtrem do kasku, aż wczoraj po 100 km autostrady wróciłam ze spalonym czubkiem nosa, bo dookoła niego była czarna blenda 😉 .

Trochę poważny ten wpis mi wyszedł, ale kolejny będzie już wakacyjny, obiecuję!

8 odpowiedzi na “Kilka upalnych rozważań”

  1. Tutaj, gdzie jeżdżę, częściej niż zbroja na siatce przydaje się kombinezon przeciwdeszczowy. Chociaż Irlandczycy to twardziele i nawet w deszczu jeżdżą przeważnie bez. Jednak mój kolega, po kilku deszczowych powrotach do domu, nabył tekstylne ciuszki. Po czarnej skórze, wyglądał jak ufoludek. No może bardziej niesko fioletowy niż zielony, ale zawsze. 😉
    Gardzę motocyklistami, którzy stoją za samochodami, gardzę motocyklistami jeżdżącymi nieczarnymi motocyklami, gardzę ludźmi którzy stosują się do przepisów, gardzę ludźmi, którzy są inni od nas – w zasadzie to do gazu ich wszystkich… Czy nie było już czegoś w tym stylu parę dekad temu?
    Ja też stoję grzecznie w kolejce przed światłami chyba, że kierowcy samochodów specjalnie zostawią miejsce. Czasem zdarza się taka sytuacja. Niemniej, ogólna uprzejmość na drodze i brak pośpiechu u przeważającej części użytkowników pojazdów mechanicznych powoduje, że w Irlandii jeździ się na prawdę przyjemnie (przynajmniej poza większymi miastami, gdzie nie miałem okazji bywać motocyklem).

    1. W deszczu nie jest zbyt komfortowo, jednak najbardziej nie lubię mocnego wiatru. U was chyba też jest dość wietrznie? Nie targa Tobą po całej drodze? 😉

  2. Zbroja fajna rzecz, ale przydałoby się też coś co ją będzie trzymać w kupie, bo ona Cię ochroni przed upadkiem i uderzeniem, ale w trakcie ślizgu ta siateczka raczej nie przetrwa długo 😉 Chociaż na spokojną jazdę miejską to może i odpowiednie zabezpieczenie. Ja latam w przewiewnej kurtce tekstylnej a i tak się gotuję niemiłosiernie 🙁

    1. No fakt, ale traktuję ją jako ubranko do stania na światłach 🙂 . W trasie, jak się jedzie to już komfort termiczny jest o niebo lepszy i wybieram kurtkę.

  3. Hmm… Przeważnie wybieram drogi regionalne i lokalne, a one są osłonięte żywopłotami, murkami i drzewami, więc podmuchy wiatru nie są tam odczuwalne nadmiernie. Inaczej jest na drogach krajowych i autostradach. Tak, czasem jak dmuchnie to potrzeba całego pasa jezdni żeby utrzymać kierunek jazdy ale przecież nie ma przymusu jazdy w złych warunkach. 🙂
    Dzisiaj rano wybrałem się do ambasady w Dublinie, po odbiór paszportów. Kiedy wyjeżdżałem o siódmej rano mieliśmy 12 stopni Celsjusza, więc wdziałem spodnie z podpinką i takąż kurtkę z Aldi’ego oraz kominiarkę. Wybrałem jazdę autostradą, ale 400cc nie powala mocą i prędkością, więc byłem wyprzedzany przez wszystkich poza ciężarówkami.
    W Dublinie korki w porannym szczycie, ale podczepiłem się pod miejscowego motocyklistę i jechałem jakiś czas tak jak on. Kierowcy aut mili i wyrozumiali robili miejsce dla jednośladów. Po odebraniu paszportów powrót. Przydały się wentylatory w kurtce i w spodniach, bo w Dublinie o dziesiątej rano było już 18 stopni. Kominiarkę zastąpiłem bandaną i jazda do domu. Jeszcze tylko trening mięśni karku, bo upały porozbierały żeńską część mieszkańców stolicy Irlandii 😉
    W drodze powrotnej trzymałem się za ciężarówką, więc przy prędkości 90 – 95 km/h ograniczyłem zużycie paliwa (2,76 litra na 83km) Łącznie przejażdżka 240 km za 11,52 a po niej jeszcze na pół dniówki do pracy.

    Ps. Nie cierpię jazdy w deszczu. W ogóle, to i wiekowe motocykle nie lubią wilgoci, a mój ma już dwadzieścia lat. 😉

  4. Co Ty wiesz o upałach hehe U nas nie da się żyć!!! I wentylacja w kurtce niewiele daje, jak wieje na nas jedynie ukrop 😉 . Ale już przyszły tydzień ma być bardziej normalny temperaturowo. Spalanie masz cudne, a drogie u Was paliwo?

    1. Bezołowiowa (raczej 95, bo bez oznaczeń) 1,41 do 1,45 za litr, diesel 1,28 do 1,32 za litr.
      Mieszkam tu dziewięć lat, więc kiedy temperatura przekracza 20 stopni to jest to już prawdziwe lato. Czasem osiąga nieznośne 26 a nawet 28.
      Spalanie wyszło takie, bo jechałem 60km za ciężarówką. Normalnie to około 4,5l/100 km. Średnia dla całej wycieczki wyszła mi 3,3l/100.

      Ps. Uwielbiam single od czasu gdy kupiłem mojego pierwszego Junaka w 1987. Niestety tutaj trudno znaleźć singla powyżej 250cc i do tego czterosuwa, więc jeżdżę V-ką.

      1. Dodaj +10 stopni i sobie wyobraź ten u nas piekarnik hihi W cieniu i na trawie da się żyć, jednak asfalt i chodniki tak oddają ciepło, że na nich jest o wiele bardziej gorąco.

        Mój singielek ma 650, a spalanie 3,8-4,3.

Możliwość komentowania została wyłączona.