No i jak zastąpić Stringa? (update)

Szukanie kandydata na nowy motocykl jest dość trudne, bo moje wymagania są specyficzne i praktycznie nie ma takiego motocykla na rynku.

Mój ideał:
– rocznik >2000 rok
– enduro
– pojemność do 250-500 ccm
– szeroka kanapa
– spalanie do 4 l.
– waga do 150 kg
– cena do 6 tys.

No i? Nierealne? Dokładnie!

Z większych motocykli brałam pod uwagę Yamahę XT600, Suzuki Freewinda i BMW F650. Jednak patrząc na swoją mizerną rękę, nie chcę się porywać na motocykle ciężkie. Może za 2-3 lata…

Więc, pozostała mi wersja – zrezygnować z enduro i wtedy mam do wyboru Yamahę YBR 250 i Hondę CBF 250. Montuje szybkę, kuferek i śmigam przed siebie. Nie potrzebuję dużej mocy, patrzę raczej na spalanie. CBF (jedyną w dolnośląskim) mi sprzątnęli sprzed nosa, zanim się zdecydowałam.

Za enduro przemawia serce, za naked’em rozum. Prawdopodobnie będę jeździć tym, co podpowiada rozum i wzdychać do enduro. Cóż… takie życie…

Może ktoś, coś podpowie??

UPDATE: Nie ma żadnych 250-tek w okolicy to się umówiłam na obejrzenie Freewinda i jeszcze zadzwonię w sprawie Hondy Vigor. Trzymajcie kciuki – może coś upoluję 😉

4 odpowiedzi na “No i jak zastąpić Stringa? (update)”

  1. Moim zdaniem powinnaś iść za głosem serca, nie rozumu. Jak masz sobie kupić coś, co od razu wiesz, że średnio Ci się podoba, to nie będziesz jakoś specjalnie zadowolona. A małe spalanie na pewno nie wynagrodzi braku zajawki 🙂

    Może popróbuj jak najwięcej motocykli przed podjęciem ostatecznej decyzji? YBR250 znajdziesz jeszcze w niektórych szkołach jazdy, bo to był motocykl szkoleniowy, zanim wprowadzili Suzuki. Możesz przecież wykupić sobie godzinkę jazd i pośmigać po mieście albo placu, zobaczysz czy taki styl motocykla Ci odpowiada. Jak się chodzi oglądać motory z ogłoszeń, to też ludzie dają się przejechać, opowiadają dużo rzeczy, dzielą się doświadczeniem. Możesz oglądać nawet te droższe – co Ci szkodzi 🙂 Zapewniam Cię, że jak usiądziesz na tym właściwym, to od razu będziesz wiedzieć, że to ten jedyny! :)))

    1. Dzięki za podsunięcie pomysłu z tymi szkołami jazdy – to dobry sposób 😉

      Z tym spalaniem to jest tak, że nie przelewa się u mnie i bolało by mnie serce, jakbym miała tankować za dużą kasę, a potem nie jeździć – bo koniec miesiąca atakuje 😉 Ale jestem optymistką i ja ten wybór motocykla traktuję, jako tymczasowy. Przyjdą lepsze czasy, to i będzie lepszy motocykl, i na spalanie patrzeć nie będę!!! I tego się trzymam 😉

  2. Krakowskim targiem możesz rozejrzeć się za tym, co kiedyś sama miałam na oku: Honda NX250, czyli mały Dominator. Jeśli przymkniesz oko na wymogi wieku 😉

    Co do tych większych, to z ciekawością przeczytałam tę opinię użytkowniczki BMW: https://www.motocaina.pl/Test_czytelniczki_BMW_F650_GS,0,7161,0.html – pisze, że nie są tak ciężkie, jak wyglądają, są ekonomiczne, tylko że poniżej 6 tys. zł, to też tylko te z lat 90., jak patrzę na allegro.

    No i zawsze są jeszcze niezastąpione trampki. Sama niestety nie miałam przyjemności poznać ich bliżej, ale z dobrego źródła, z pierwszej ręki wiem, że niewiele jest wygodniejszych, przyjemniejszych w użytkowaniu motocykli niż Transalp.

    Na Twoim miejscu najmniej upierałabym się przy wieku maszyny. Jeśli trafisz na egzemplarz, w którym wszystko było wymieniane na czas, to nie ma znaczenia, że jest nieco starszy. Chociaż nie, pardon – zazwyczaj ma to o tyle znaczenie, że części mogą być tańsze i, paradoksalnie, jakość oryginalnych elementów będzie lepsza, niż w wielu nowszych maszynach 😉 Pamiętaj, złote czasy motoryzacji to lata 80.-90. 😉

    1. Myślałam o małym Dominatorze, ale żaden z kilku (na palcach jednej ręki policzyć się da) nie wygląda na zadbany. Często też odległości do sprzedawcy są bardzo duże i to bardzo utrudnia sprawę. Najwięcej enduraków mają na mazurach 😉 A po swoich przygodach z mechanikami, wolałabym młodsze egzemplarze, żebym z ich usług nie musiała zbyt często korzystać.

      Można kupić w tej kasie BMW ale starsze (i nie GS), no i przerażają mnie swoimi gabarytami jednak. Trampek, duży Dominator itp. zatankowane też ważą z 200, a ja się przesiadam z moto 112 kg z którym mogłam robić, co chcę 😉 Lekki odruch powstrzymania motocykla od wychylenia, może się u mnie skończyć poważną kontuzją barku.

Możliwość komentowania została wyłączona.