Wakacyjne gdybanie…

Wróciłam właśnie z parodniowego wypadu nad Bałtyk. Pogoda była tylko przez 2 dni, więc zamiast hebanowej opalenizny przywiozłam ciemny beżyk i … kaszel (nadmorski wiatr + lody to szkodliwa dla mnie kombinacja). Trasa to 6-8 godzin jazdy, więc już postanowiłam wybrać się tam w przyszłym sezonie na motocyklu!

Mam na chorobowym sporo czasu do myślenia i wpadł mi znów do głowy plan zmiany motocykla. Jako, że ma wejść taka ustawa, że Stringiem będzie można śmigać na kat. B – to byłby to dobry czas na jego sprzedaż. A może zimą (gdy ceny nieco spadną) upoluję jakieś większe enduro. Zaczęłam dojrzewać do „widzenia siebie” na XT600 czy DR650. Z drugiej strony… jak się zrehabilituję, może jeszcze tej jesieni – to dobrze by było wrócić na lekki motocykl, jak mój String.

No i już sama nie wiem co robić… Najbardziej to chciałabym mieć Stringa na oponach kostkach i większe enduro na trasy. Zaczynam gadać, jak większość motocyklistów – jeden typ motocykla to zdecydowanie za mało! Ale i kasy na to wszystko, zdecydowanie za mało…

gymkhanaWracając do Gymkhany GP we Wrocławiu, to wystartowało, aż 8 dziewczyn i podzieliły się wrażeniami – TUTAJ (+galeria). Ja sędziowałam i mimo, że to lekka robota – to wróciłam do domu „umordowana”, rekonwalescent nie ma łatwo 😉 Jeszcze 10 dni w temblaku, ale boli mniej – to po domu czasem sobie „rumakuję” tą chorą ręką, na ile ból mi pozwala. Niecierpliwie czekam na rehabilitację i pierwsze w niej postępy.